7 marca 1949 roku w pięciominutowych odstępach między godziną 19.00 a 19.30 odbyły się egzekucje majora Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora” i jego podkomendnych. Wszyscy zostali straceni w więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Wydarzenia sprzed 69. lat upamiętniono w Lublinie. O torturach, jakie przeszli „Zaporczycy” przed śmiercią opowiada Zbigniew Młyniec prezes Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. – Zarówno major „Zapora”, jak i jego podkomendni oficerowie byli poddani okrutnemu śledztwu. Kiedy wleczono z celi „Zaporę” chociaż miał niespełna 31 lat to wyglądał jak starzec. Miał wybite zęby, siwe włosy, połamane ręce, ale ostatnim tchnieniem krzyknął to współwięźniów „Nigdy się nie poddamy. Jeszcze Polska nie zginęła”.
– Miałem dwa lata, jak ojciec odszedł z domu – mówi Stanisław Łukasik, syn Stanisława Łukasika ps. „Ryś” – dowódcy oddziałów partyzanckich Armii Krajowej i WiN na Lubelszczyźnie. – Dwa lata siedział w więzieniu na Rakowieckiej. W domu jego temat był zakazany, matka nigdy nie dzieliła się żadnymi wspomnieniami, musiała stąd wyjechać, bo UB wpadało – wtedy było bicie.
– Rok 1945 nie był końcem wojny dla tych żołnierzy, oni nie byli w stanie pogodzić się z władzą komunistyczną. Za swoją niezłomność byli nazywani „zaplutymi karłami reakcji”. Byli napiętnowani przez władze, nazywano ich zdrajcami – wyjaśnia Małgorzata Szwedo, nauczyciel historii w XIX Liceum Ogólnokształcącym im. „Zapory” w Lublinie. W rejonie Lubelszczyzny schronieniem była wieś. Tutaj ludzie, często narażając życie, udzielali im pomocy. Dekutowskiego i jego podkomendnych nazywa się Żołnierzami Wyklętymi, ale wolę określenie niezłomni czy niezwyciężeni. Ich ciała były ziarnem, z którego teraz wyrosła historia.
– Był niewysoki, ale żołnierze szanowali go za dbałość. Jeśli oni nie jedli, on też nie jadł, gdy zaś mieli coś do jedzenia, to najpierw dawał żołnierzom – opowiada Barbara Ryjniewicz, chrzestna córka majora Dekutowskiego. Był człowiekiem niesłuchanie dbającym o swoich podwładnych. Był abnegatem, odziewał się byle jak, a żołnierze sprawili mu prawdziwy mundur. Jednak wtedy jeden z żołnierzy żenił się, to „Zapora” dał mu ten mundur w prezencie.
– Był on urodzonym dowódcą, już w harcerstwie wykazywał takie zdolności. Był odważny i myślący, by w czasie akcji ponosić jak najmniejsze starty – przypomina Pawełczak Marian ps. „Morwa”
69 lat temu oprócz „Zapory” zamordowano Romana Grońskiego ps. „Żbika”, Stanisława Łukasika ps. „Ryś”, Jerzego Miatkowskiego ps. „Zawada”, Tadeusza Pelaka ps. „Junak”, Edmund Tudruja ps. „Mundek”, Arkadiusza Wasilewskiego ps. „Biały”.
W materiale wykorzystano fragment Marszu Oddziału Zapory w interpretacji Pawła Piekarczyka.
ZAlew / opr. KS
Obchody 69. rocznicy śmierci majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory” w Lublinie, 07.06.2018, fot. Mirosław Trembecki