Sukces SW4 Solo (na zdj.) w locie bezzałogowym i perspektywy dla innych maszyn produkcji świdnickiej fabryki, jako wyposażenie armii były tematem rozmowy z Krzysztofem Krystowskim, wiceprezesem Leonardo Helicopters, spółki-matki PZL Świdnik. Z gościem rozmawiał Jacek Bieniaszkiewicz.
– Ogromnym sukcesem jest pierwszy lot bezzałogowy śmigłowca SW4 Solo. Podczas dotychczasowych prób na pokładzie zawsze znajdował się pilot testowy, który nie prowadził maszyny, ale nadzorował jej działanie. Na przełomie roku 2017/2018 podczas testów śmigłowiec bez człowieka na pokładzie, wystartował, wzniósł się na wysokość 1500 stóp, realizował przyspieszenia, zwolnienia i sam wylądował. Osiągnął wszystkie zakładane cele, tym samym udowodnił, że jest całkowicie rozwiniętą technologią bezzałogową. Maszyna ma niemal 2 tony masy startowej, jak na drona śmigłowcowego jest to największy latający obiekt w Europie – mówi Krystowski.
Śmigłowiec przeprowadził misję informacyjną – do tego został stworzony.
– SW4 Solo przewidywane są jako maszyny do obserwacji. Na nowoczesnym polu walki są planowane, jako grupa śmigłowców bezzałogowych współpracujących z centrum załogowym w postaci śmigłowca takiego jak AW101 – służącego do walki na morzu, zwalczania okrętów podwodnych i misji poszukiwawczo-ratowniczych. Ważnym jest, by cały system pochodził od jednego dostawcy. Dlatego Świdnik oferując AW101 może w przyszłości oferować całe rozwiązanie bezzałogowe – tłumaczy wiceprezes Leonardo Helicopters.
W marcu minie 6 lat od ogłoszenia przetargu na dostawę śmigłowców dla polskiej armii. Na początku oferowano AW149 – w miarę zmiany zapotrzebowań jest to AW101.
Krzysztof Krystowski nie chciał tego komentować, jak powiedział – poprzedni przetarg był prowadzony bez efektu ponad 4 lata. Być może abstrakcyjnym założeniem było kupowanie jednego typu śmigłowca do 5 zróżnicowanych misji. Dziś zamawiający doszedł do wniosku, że należy kupować specjalistyczne śmigłowce, a my w związku z tym oferujemy AW101, który jest najlepiej dostosowany do potrzeb wojsk specjalnych i potrzeb marynarki wojennej. Te dwa rodzaje sił zbrojnych miały najwyższe wymagania – oczekiwały największego śmigłowca o największym zasięgu i długotrwałości lotu, w którym jest najwięcej miejsca, może zabrać najwięcej żołnierzy czy ratowanych osób, a przy tym mieć największy udźwig.
Z pewnością chciałby Pan zaoferować armii pakiet AW101 oraz SW4 Solo RUAS, czyli systemem bezzałogowym.
– Wtedy nasza armia poszłaby ścieżkami już dawno wytyczonymi przez wielkie armie świata. Armia francuska ma na terytorium swojego państwa w 90% śmigłowce rodzimej produkcji, tak samo sprawa wygląda w armii niemieckiej. Wydawałoby się logicznym, by w Polsce korzystać z dostaw jednego krajowego dostawcy, czyli Świdnika, który od ponad 60 lat produkuje śmigłowce, jest ich jedynym producentem w Europie Środkowo-Wschodniej i jednym z nielicznych na świecie. To nie tylko powód do dumy, ale też nawiązania długotrwałej, bardzo bliskiej współpracy między polską armią i polskim producentem dającym cały pakiet rozwiązań i służącym bieżącym wsparciem eksploatacji oraz szkoleniem pilotów, załóg i operatorów – podkreślił ekspert.
Podczas dorocznych targów śmigłowcowych w Las Vegas ogłoszono, że program AW009 znany nam jako SW4 zostaje odłożony.
– Program nie zostaje odłożony, ale rozwój tego śmigłowca zostaje przesunięty jako niepriorytetowy. Mamy wiele obszarów realizowanych w programie badawczo-rozwojowym, są one kosztowne, jednym z nich jest rozwój bezzałogowej wersji SW4. Podobnie jest z samoloto-śmigłowcem pionowego startu i lądowania, czyli AW609 – to niezwykle innowacyjna technologia, w którą zaangażowany jest Świdnik. Projektów badawczych jest bardzo dużo, musimy je priorytetyzować, wobec czego AW009 musi troszeczkę poczekać. W przypadku pojawienia się zainteresowania klienta np. armii Polski czy Korei Południowej – śmigłowiec powstanie – twierdzi Krzysztof Krystowski.
JB / opr. KS
Fot. pzl.swidnik.pl