Jak informuje agencja prasowa Associated Press, wartość akcji Facebook’a spadła o 73 miliardy dolarów. Wszystkiemu winien jest skandal dotyczący brytyjskiej firmy doradczej Cambridge Analytica, która pozyskała i wykorzystała w celach komercyjnych dane dotyczące nawet 50 milionów użytkowników. Celem było przewidywanie decyzji wyborczych i wpływania na nie podczas kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa w 2016 roku.
Od tego czasu wiele osób zaczęło interesować się możliwością pozyskania danych z Facebook’a na temat własnej aktywności w tym serwisie społecznościowym. Pobrał je także pobrał Filip Janowski, który na adres e-mail otrzymał „paczkę”. – Efekt jest zaskakujący – przyznaje. – To publikowane treści, o których zapominamy oraz lista kontaktów z telefonu komórkowego. Facebook udostępnia także wykaz potencjalnych tematów, które mogą zainteresować użytkownika. To silnie spersonalizowane informacje, uzyskane na podstawie analizy postów, konwersacji i zdjęć.
– Zbieranie danych o użytkownikach odbywa się nie tylko w czasie korzystania z Facebook’a, ale także w trakcie używania Internetu – tłumaczy medioznawca Piotr Celiński. – Treści trzeba więc weryfikować.
– Sieć nieustannie zbiera o nas informacje, by targetować wyniki wyszukiwań. To kluczowe dane np. dla rynku reklam internetowych – dodaje Mateusz Choma, którego firma zajmuje się produkcją aplikacji webowych.
Reakcja na kryzys? Facebook wprowadza zmiany, które mają zapewnić dodatkową ochronę prywatności użytkowników. – Naszym obowiązkiem jest informować, w jaki sposób zbieramy i wykorzystujemy dane w sposób szczegółowy i łatwy do zrozumienia – napisali przedstawiciele serwisu w specjalnym komunikacie. Firma przyznała jednocześnie, że czeka ją jeszcze dużo pracy w dziedzinie przestrzegania zasad prywatności.
LilKa / IAR / opr. MatA
Fot. pixabay.com