Trwa druga edycja ogólnopolskiego bezpłatnego badania przesiewowego z okazji Światowego Tygodnia Jaskry. Kampania obejmuje pacjentów, którzy w ostatnim roku nie byli u okulisty.
W województwie lubelskim do udziału w akcji zgłosiły się jednak jedynie trzy placówki, a miejsc już dawno nie ma. – To bardzo mało – mówi prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego, profesor Iwona Grabska-Liberek. – Mogłoby być lepiej, ponieważ zgłaszają się nie tyko ośrodki publiczne, ale też prywatne. Akcję ogłaszamy już od kilku miesięcy, była też przeprowadzana rok wcześniej. Zainteresowanie jest ogromne, w większości ośrodków nie ma już miejsc. Wysyłaliśmy to wielu ośrodków informacje, zasięg akcji jest bardzo duży, a trudno mi uwierzyć, że w Lublinie nikt na ten temat nic nie wiedział.
– Jest to choroba osób starszych. Celem diagnostyki należy badać się po 50. roku życia. Choroba w większości przypadków może nie dawać żadnych objawów. To stopniowe pogorszenie widzenia, którego nawet nie zauważamy. Gdy zorientujemy się, że z naszym widzeniem jest coś nie tak, to wtedy jest już znaczący ubytek i sprawa jest nieodwracalna – wyjaśnia Tomasz Żarnowski, kierownik Katedry Okulistyki i kierownik Kliniki Diagnostyki i Mikrochirurgii Jaskry Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Badania można przeprowadzać co rok lub dwa lata.
– Jest bardzo duże zainteresowanie. Zapisy prowadzimy od 3 tygodni, w ubiegłym zostały już wyczerpane – zauważa Anna Stażyńska. – W Lublinie są tylko dwa punkty, a my jesteśmy jednym z nich. Mamy zaplanowane przyjąć ok. 30 osób, bo jest ograniczona liczba miejsc.
– Nie zgłosiliśmy się do akcji. Badania przesiewowe byłyby ważne, gdyby był to program obejmujący większość społeczeństwa. Jednak wyrywkowe badanie kilku osób nie ma większego znaczenia – przyznaje Beata Sawicka-Wojtiuk, okulista.
Mieszkańcy chcą się badać
– Często badam wzrok. Mam zaćmę, prawym okiem już prawie nie widzę. Nie przysługuje mi operacja bo to jeszcze za mały ubytek, a niedługo wejdę na słupa. Jest źle, bo najpierw trzeba czekać na skierowanie, by dostać się na Chmielną, a tam później się znów czeka – co najmniej dwa lata. Kolejki są bardzo długie, służba zdrowia jest w tyle – mówią mieszkańcy.
– Zdrowia całej populacji nie da się zapewnić tylko na akcjach. One są organizowane tylko, by podnieść świadomość społeczeństwa o istnieniu choroby, by podjęli samodzielnie wysiłki celem diagnostyki czy leczenia – dodaje Tomasz Żarnowski.
Według szacunków, w Polsce na jaskrę może chorować około 800 tysięcy osób, z czego tylko połowa została zdiagnozowana.
LilKa
Fot. pixabay.com