Korki, szlabany, a także zaspy – to tylko niektóre przeszkody, na jakie napotykają służby ratownicze kierujące się na miejsce zdarzenia. W ostatnim czasie z powodu zamkniętej bramy w Stadninie Koni w Janowie Podlaskim opóźniła się akcja strażaków jadących do pożaru. W nocy zapaliła się tam sadza w kominie jednego z budynków, w którym mieszkają pracownicy stadniny. Na otwarcie bramy strażacy czekali kilka minut.
– Działania polegały na ugaszeniu pożaru proszkiem gaśniczym i oczyszczeniu komina. Z uwagi na obecność tlenku węgla ewakuowano matkę i troje dzieci. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał – relacjonuje Marek Chwalczuk z Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej.
– Nie można zamykać bramy służbom pomocniczym – podkreśla Katarzyna Wawiórko, która mieszka na ternie stadniny od 30 lat.
– Robimy to ze względów bezpieczeństwa. Chodzi o przebywające tutaj konie – tłumaczy Sławomir Pietrzak, prezes stadniny.
Janowska stadnina: straż u zamkniętych bram
Bramy i szlabany nierzadko stoją na drodze służbom ratowniczym. W sytuacji awaryjnej strażacy mogą przeciąć kłódkę. Przeszkodami dla karetek są m.in. zaspy śnieżne, rozjeżdżone drogi i koleiny.
– Dla służb problematyczne są także niefrasobliwe zachowania kierowców. Nie ustępują oni pierwszeństwa przejazdu na czas, a to powoduje, że ambulans dłużej dojeżdża do potrzebującego pomocy – dodaje Tadeusz Łazowski, dyrektor bialskiego pogotowia.
Źle zaparkowane samochody również mogą utrudniać dojazd na miejsce zdarzenia.
MaT / opr. MatA
Fot. archiwum