Dylematy moralne pierwszej pomocy

img 0250 2

Wypadek samochodowy, upadek z wysokości czy rany postrzałowe. Z takimi zadaniami zmierzyli się uczestnicy Ogólnopolskich Mistrzostw Pierwszej Pomocy.

Niestety jak alarmują specjaliści, z wiedzą na temat pierwszej pomocy przedmedycznej nie jest najlepiej. – Tracę głowę, jestem kompletną panikarą. Nie umiem udzielać pierwszej pomocy, wzywam karetkę – mówią lublinianie.

Jak się zachować podczas wypadku?

– Po zobaczeniu niebezpiecznej sytuacji sprawdzamy czy samochód jest zabezpieczony, czy wyjęte są kluczyki, sprawdzamy przytomność osób, próbujemy nawiązać kontakt. Jeżeli osoba jest nieprzytomna to sprawdzamy czy oddycha. W przypadku osób przytomnych pytamy o dolegliwości, możemy opatrzeć rany. Ogląd sytuacji, sprawdzenie ile osób jest poszkodowanych i wezwanie pogotowia jest najważniejszą rzeczą, którą możemy i powinniśmy zrobić – wyjaśnia Paulina Prokopiuk, wolontariuszka Polskiego Czerwonego Krzyża.

Każdy może uratować życie

– Jesteśmy przekonani, że każdy może pomóc – uważa Beata Lachowicz, osoba odpowiedzialna za pierwszą pomoc w lubelskim oddziale PCK. – Mamy świadomość, że są różne sytuacje – stres, trudności, niedowłady powodują utrudnienia, ale krzyczmy, wołajmy. Czasem obawiamy się, że możemy komuś połamać żebra. Ale albo wymieramy połamanie żeber, albo w ogóle nie pomożemy. Żebra się zagoją, ale oddech nie wróci. Na udzielenie komuś pomocy mamy 4 minuty. Po 4 minutach od zatrzymania krążenia dochodzi do nieodwracalnych zmian w mózgu.

Statystyki pokazują, że najwięcej interwencji wykonuje się w domu. Musimy więc liczyć się z tym, że być może kiedyś będziemy musieli pomóc najbliższym. 

Udzielenie pierwszej pomocy to nasz obowiązek. Przypomnijmy, że za niedopełnienie go grozi do 3 lat więzienia.

LilKa

Mistrzostwa Pierwszej Pomocy PCK, Lublin, 20.04.2018, fot. Mirosław Trembecki

Exit mobile version