Rodzinna tragedia na ul. Lawinowej. Znamy pierwsze ustalenia śledczych

lawinowa

Prokuratura ustala dokładne okoliczności śmierci świdnickiego radnego Wojciecha B. oraz jego żony i córki. Choć hipotez jest wiele, to najbardziej prawdopodobną jest ta z samobójstwem rozszerzonym.

Ciała trzech osób w mieszkaniu przy ul. Lawinowej w Lublinie policjanci znaleźli w piątek (05.04) ok. godz. 21.00. O tym, że coś może być nie tak, mundurowych poinformowała jedna z córek Wojciecha B., która od dłuższego czasu nie mogła się z nim skontaktować. Kiedy funkcjonariusze weszli do mieszkania, ciało radnego leżało w przedpokoju, obok myśliwska dubeltówka. Zwłoki żony i córki znaleziono w łóżku, przykryte kołdrą, wszędzie było pełno krwi.

Rodzinna tragedia

– Wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia z rodzinną tragedią – mówi Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Ustalamy dlaczego mężczyzna tak postąpił – zabijając członków rodziny, a następnie popełniając samobójstwo z broni. Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia dotyczących strzałów lub awantury domowej. W rodzinie tej nie było interwencji policji, niebieskiej karty ani jakichkolwiek skarg.

Czytaj też: Tragedia na Czechowie. Ciała trzech osób w mieszkaniu

Świdnicki radny, najprawdopodobniej w środę, z myśliwskiej dubeltówki zastrzelił swoją żonę i córkę, potem popełnił samobójstwo. To jedna z wielu hipotez, które lubelscy śledczy biorą pod uwagę. – W tej chwili nie wykluczamy żadnej z wielu możliwości – zaznacza Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Zwłoki miały rany postrzałowe głowy. Natomiast kwestię przyczyn śmierci oprzemy na opinii biegłego. W toku oględzin zwłok i miejsca ich znalezienia zostały zabezpieczone wszystkie ślady, które pozwolą na ustalenia przebiegu zdarzenia.

Na miejscu zdarzenia policyjni technicy i prokurator pracowali niemalże całą noc. Sąsiedzi rodziny B. są wstrząśnięci całą sytuacją.  – To tragedia i szok. Nikt ich nie znał, byli raczej skryci. Mieszkali tu jako lokatorzy, bo u siebie w Świdniku podobno coś remontowali.

Nikt nie rozumie, dlaczego do tego doszło

Wieść o tragedii była też szokiem dla znajomych Wojciecha B. – Wciąż nie mogę zrozumieć, jak mogło do czegoś takiego dojść – mówi Waldemar Białowąs, wicestarosta powiatu świdnickiego. – Nie do pomyślenia, że coś takiego mogło się stać. Wojtek nigdy nie dzielił się swoimi problemami, zawsze był jednym z najlepszych lekarzy. O każdej porze dnia i nocy jeździł do pacjentów, był mocno zaangażowany jako radny – to był taki współczesny Judym. Zawsze uprzejmy i cierpliwy.

Czytaj też: Radny PO, jego żona i córka – ofiary tragedii na Lawinowej

Zastanawiające w całej sprawie jest to, że żaden z sąsiadów nie słyszał strzałów z broni i nikt nie zawiadomił policji. Na ten fakt zwracają również uwagę lubelscy śledczy. – Ktoś pewnie pomyślał, że komuś spadł talerz, dziecko krzyknęło –  tłumaczą sąsiedzi rodziny. – Raz nam się wydało, że słyszeliśmy jeden huk, ale pomyślałam, że komuś coś spadło. Teraz widać, jak jeden człowiek o drugim może nic nie wiedzieć.

Sekcje zwłok Wojciecha B. oraz jego żony i córki zaplanowano na jutro. Ta być może pozwoli na ustalenie dokładnego mechanizmu śmierci każdej z ofiar.   

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Wojciech B. miał popełnić samobójstwo z powodu długów. Według jego ostatniego oświadczenia majątkowego miał on kilka kredytów na ponad milion złotych. 

MaTo

Fot. archiwum

Exit mobile version