Lokalna społeczność upamiętniła 74. rocznicę bitwy pod Wojsławicami, w której partyzanci starli się z zaprawionymi w walkach frontowych wojskami niemieckimi.
Po stronie polskiej walczyło około 400 osób – żołnierze Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, Armii Ludowej i partyzantki radzieckiej. Niemcy, wspierani przez formacje ukraińskie, dysponowali około czterokrotnie większymi siłami. Mimo to mieszkańcy obronili swoje domy i rodziny.
Co ciekawe walkę sprowokowali Rosjanie, którzy znaleźli się w Wojsławicach niespodziewanie.
– Kilka dni przed bitwą oddziały radzieckiej partyzantki przekroczyły Bug, a wojska niemieckie znajdowały się w stałym pościgu za nimi – opowiada historyk dr Andrzej Rybak. – Cała wschodnia Lubelszczyzna stanowiła wówczas strefę przyfrontową. Żadne wojsko nie mogło sobie pozwolić, aby w niej funkcjonowały jakieś obce oddziały. Podstawowym celem Niemców była likwidacja tego oddziału partyzanckiego. Ale drugim celem było uderzenie w ludność. W skład oddziałów niemieckich wschodzili też Ukraińcy z dywizji SS-Galizien, a walki polsko-ukraińskie trwały wtedy bardzo ostro na terenie powiatu hrubieszowskiego. A to jest bardzo blisko. Poza tym w gminie Wojsławice wiele wsi zasiedlała ludność pochodzenia ukraińskiego.
Bitwa była bardzo zacięta. Partyzanci walcząc z przeważającymi siłami wroga, umożliwili ucieczkę ludności cywilnej z płonącej częściowo wsi. – W godzinach popołudniowych Niemcy użyli artylerii i lotnictwa. To w zasadzie przeważyło szalę zwycięstwa na ich stronę. Partyzanci podjęli decyzję o wycofaniu się na teren powiatu krasnostawskiego. Ale w sumie cele niemieckie nie zostały zrealizowane. Oddziały partyzanckie nie zostały rozbite, w związku z tym trudno tu mówić o niemieckim zwycięstwie – stwierdza dr Rybak.
– Bitwa była jednym z najpoważniejszych starć zbrojnych na terenie powiatu chełmskiego w okresie II wojny światowej – mówi wójt gminy Wojsławice, Henryk Gołębiowski. – To niezwykle ważne szczególnie dla młodego pokolenia, żeby przypominać tę historię. I podkreślać, że w walce walczyły różne siły. I udało się im ocalić Wojsławice od zagłady.
W czasie bitwy walki między innymi 16-letni harcerz Stanisław Oberda. – Wychodził z domu, żeby zaalarmować kolegów i w tym momencie dostał kulą w pierś – Zbigniew Chodorowski, drużynowy Drużyny Wojsława ZHP.
17 kwietnia 1944 roku pod Wojsławicami zginęło też 10 partyzantów, w tym dowódca oddziałów rosyjskich major Fiodorow i dwóch jego ludzi. Straty po stronie niemieckiej były przeszło dwukrotnie wyższe.
DoG / opr. ToMa
Fot. Dominik Gil