W jaki sposób uczyć o II wojnie światowej, by przekazać ją przyszłym pokoleniom? Jak robić to obiektywnie, by trafić do dzieci i młodzieży zarówno w Polsce, jak i w Niemczech? Między innymi te zagadnienia są poruszane na trwającej w Zamościu konferencji Wspólnej Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej historyków i geografów UNESCO.
– Jesteśmy między Bełżcem, Treblinką i Majdankiem. To najbardziej tragicznie napiętnowane miejsce w historii świata. Nigdzie w ciągu roku nie wymordowano 1700 tys. osób. A to stało się w wyniku Akcji Reinhardt, nie tylko w tych trzech niemieckich obozach zagłady, ale również poprzez masowe rozstrzeliwania – dlaczego konferencja odbywa się właśnie na Zamojszczyźnie, wyjaśnia współprzewodniczący Komisji, dyrektor Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie, prof. Robert Traba.
– Niezwykle istotne jest, żeby dotrzeć do miejsc, w których te wydarzenia się działy. Dopiero to daje pełny obraz tamtej sytuacji. Niestety jest to dla współczesnych uczniów historia odległa, o której się już bardzo często nie wspomina w rodzinach. Jeszcze poprzednie pokolenie był bardzo silnie osadzone w tradycji pamięci tego, co wydarzyło się w czasie II wojny światowej – mówi Agnieszka Jaczyńska, zastępca dyrektora Zamojskich Szkół Społecznych.
– Odchodzenie świadków jest nieuchronne, ale w wielu placówkach można znaleźć nagrania wspomnień. Można też poprosić młodych ludzi o przygotowanie historii ich rodziny w czasie II wojny światowej. I wtedy pytają oni babci, dziadka, ciotkę. Historia lokalna jest ważna – stwierdza Wiesława Araszkiewicz, nauczycielka w Zespole Szkół nr 1 im. ks. Piotra Skargi w Szamotułach.
– W Niemczech temat II wojny światowej jest w trakcie nauczania traktowany trochę jednostronnie, bo bardzo dużo mówi się o Holokauście i wojnie z Sowietami, a sprawy związane z Polską są poruszanie nieporównywalnie słabiej. Dodatkowym aspektem tego jest, iż współcześni Niemcy mówią: ale my nie jesteśmy temu wszystkiemu osobiście winni. Ale zawsze im tłumaczę, że nie chodzi o to, kto jest winny, ale jeśli ktoś jedzie do Polski, powinien wiedzieć, co jego dziadek lub ojciec tam zrobił – uważa Manfred Mack, współpracownik Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmsadt.
– Niemiecki uczeń z istoty tamtejszej dydaktyki próbuje zrozumieć, jak stało się, że Niemcy w czasie wojny dokonali jednej z największych zbrodni w historii świata. Z tego powodu w tamtejszym programie szkolnym jest mniej miejsca na to, żeby omówić, czego doświadczali w czasie okupacji mieszkańcy sąsiednich państw, w tym również Polski – dodaje prof. Robert Traba.
Dyskusja w Zamościu toczyła się w kontekście powstającego pod okiem Komisji polsko-niemieckiego podręcznika do historii pod nazwą: „Europa. Nasza historia”. Wydano już dwa tomy podręcznika. Na druk oczekuje trzeci z nich, a obecnie trwają prace nad czwartym.
– Pokazujemy uczniom, że na pewne wydarzenia można patrzeć z różnych punktów widzenia i staramy się znaleźć wspólną narrację, która by pokazała, że wydarzenia, jakich doświadczyliśmy w historii, nie tylko nas łączą, ale także i dzielą – stwierdza Andrzej Dusiewicz, kierownik projektu podręcznika.
AlF / opr. ToMa
Fot. Aleksandra Flis