We wschodniej części województwa lubelskiego szaleje chrząszcz szarek komośnik. Ten do niedawna nieznany insekt w błyskawicznym tempie sieje spustoszenie w uprawach buraków cukrowych. Sprzyja mu pogoda, brak naturalnego wroga oraz skutecznych metod do walki ze skutkami jego niszczycielskiej działalności. Rolnicy szukają sposobów i liczą straty.
– To poważny to problem – mówi plantator z Wakijowa w powiecie tomaszowskim, Krzysztof Bardyga. – Rok temu szkodnik pojawił się na obrzeżach pola. W tym roku zaatakował całą plantację. Straty szacuję na około 50%. A są gospodarstwa, które ucierpiały bardziej. – Opryski nie przynoszą skutku – dodaje Dariusz Wójtowicz z Wakijowa. – Sytuacja jest fatalna. Z obawami patrzę w przyszłość – przyznaje Piotr Krajewski, który w Sahryniu w powiecie hrubieszowskim prowadzi gospodarstwo rolne.
– To gatunek, który bardzo lubi gleby suche, pogoda więc mu sprzyja – tłumaczy Izabela Kot z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
– Ten szkodnik to novum. Występował już wcześniej na plantacjach, ale nie miał znaczenia gospodarczego. Z problemem borykamy się od 3 lat. W tym roku wystąpił na ogromną skalę. Szacujemy, że 3/4 plantacji jest objętych jego żerowaniem – podkreśla Edmund Kawka z Cukrowni Werbkowice. – Walka chemiczna jest bardzo trudna. Być może skuteczne okażą się pułapki feromonowe.
– Trzeba podjąć skuteczne działania zanim chrząszcz rozprzestrzeni się w całym kraju – ostrzega Anna Pyteł, sołtys Wakijowa.
Przedstawiciele spółki cukrowniczej jadą jutro (09.05.2018) do Torunia. Z naukowcami będą tam debatować nad programem zwalczania szkodnika. W planach jest również spotkanie na temat ewentualnych strat poniesionych przez plantatorów oraz podjęcia wspólnych działań.
AlF / opr. MatA
Fot. materiał nadesłany