– Tam jest nasza przeszłość. Polacy z pomocą dla zachodniej Ukrainy

resized 20180513 145059 1526298747215

Grupa osób z Zamościa, Tomaszowa Lubelskiego i z gminy Ulhówek regularnie pomaga Polakom mieszkającym tuż za wschodnią granicą. Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Gminy Ulhówek od kilku lat organizuje wyjazdy na Ukrainę z darami dla potrzebujących – między innymi dla dzieci i seniorów. Pomagają lokalne firmy i osoby prywatne. W tym roku dodatkowo po raz pierwszy uczestnicy akcji uporządkowali tereny okolicznych cmentarzy i kościoła.

– „Tak blisko, a tak daleko” to hasło przewodnie naszych wypraw – mówi uczestniczka akcji i polonistka w III Liceum Ogólnokształcącym im. Cypriana Kamila Norwida w Zamościu, Lidia Stanisławek. – Wiemy, że nasza pomoc jest tam potrzebna. Poza tym, kiedy oczyszczamy stare świątynie i cmentarze z niepotrzebnych drzew utrwalamy tradycję i historię. Bo na tamtych terenach też jest nasza przeszłość. Jeżeli jej nie utrwalimy, nasze dzieci nie będą jej znały.

– To teren ukraiński, a kościoły i cmentarze są polskie. Strona ukraińska nie bardzo chce tam „podchodzić”, tylko czasami tam posprząta. Ale na przykład kościół z końca XVIII w. w miejscowości Uhrynów był tak dookoła zarośnięty drzewami, że nie było widać murów. Na dachu świątyni wyrosło nawet 6-7 metrowe drzewo. A to zajmuje kilkadziesiąt lat – opowiada zamojski radny, Rafał Zwolak.

– Ale mieliśmy 5 kos spalinowych i w 30 osób w półtorej godziny zrobiliśmy tam porządek, dzięki czemu kościół ujrzał światło dzienne – informuje Mariusz Oleksiak.

Uczestnicy wyprawy sprzątali też polskie cmentarze za naszą wschodnią granicą – Pomysł ich oczyszczenia pojawił się w październiku, kiedy roznosiliśmy znicze i bardzo wysokie trawy przeszkadzały nam w odnalezieniu krzyży – mówi Lidia Stanisławek. – Teraz te nekropolie wyglądają zupełnie inaczej. Poza tym widać też zaangażowanie ze strony ukraińskiej, ponieważ część cmentarza została posprzątana jeszcze przed naszym przyjazdem.

Wyprawa wspomogła hospicjum w Uhnowie, a w Towarzystwie Polsko-Ukraińskim w Żółkwi i Czerwonogrodzie zostawiła zabawki, książki i komputery dla najmłodszych.

– Pojechaliśmy z pomocą do ludzi, którzy bardzo jej potrzebują. Doceniają oni nasz gest i są ogromnie wdzięczni. Często, ze względu na barierę językową, nie możemy się porozumieć. Niemniej istnieje porozumienie dusz. Traktują nas bardzo serdecznie – mówi Elżbieta Witkowska, od 34 lat pracując w zamojskim domu dziecka.

– Tam jest naprawdę bieda. Ja takiej w Polsce nie pamiętam, mimo tego że mam już prawie 60 lat i w naszym kraju też było nieciekawie. Ale aż tak nigdy nie było – dodaje Mariusz Oleksiak.

Wśród osób spotkanych na Ukrainie, było wielu Polaków. – Kiedy jedna z kobiet usłyszała polskie słowa, zaczęła mówić wierszyk: „Kto ty jesteś? Polak mały”. Wszyscy się popłakaliśmy, bo pani miała niemal 90 lat – stwierdza Rafał Zwolak.

– W ogóle nie wyczuwamy jakichkolwiek trudności w relacjach z tamtejszymi mieszkańcami. Spotykamy tam tylko serdeczność, uśmiech. W ich oczach jest wiele przyjaźni. Dzielą nas tylko granice geopolityczne, nie ludzkie – dodaje Lidia Stanisławek.

Organizatorzy wyjazdu zapowiadają kolejne takie akcje.

AlF / opr. ToMa

Fot. nadesłane

Exit mobile version