Wypasał krowy i pisał wiersze. Niezwykła historia poety spod Krasnegostawu

dsc02506

Poeta ludowy z pierwszej połowy XX wieku Stanisław Bojarczuk z Rońska koło Krasnegostawu – nazywany chłopskim Petrarką ziemi krasnostawskiej, wciąż nie został dobrze poznany.

Dlatego dziś (08.05) na rynku miejskim mieszkańcy miasta i okolic po raz kolejny zorganizowali imieniny tego twórcy.

– Od 5 lat 8 maja przypominamy w ten sposób sylwetkę Stanisława Bojarczuka – mówi Stanisław Kliszcz z Krasnostawskiego Domu Kultury. – Robimy happeningi, widowiska lub czytania sonetów, by na chwilę się zatrzymać, uczcić pamięć o nim  i przypominać jak były ciekawe i jak intrygującą postacią był Bojarczuk. Wiemy, że pochodził z bardzo biednej rodziny, zajmował się wypasem krów. Nawet lubił to zajęcie bo przebywał na łonie natury i miał spokojną głowę. Wtedy na prymitywnej desce zapisywał swoje teksty na skrawkach papieru i na krasnostawskich łąkach powstawały sonety. Napisał ich kilkaset, są ciekawym literackim materiałem, który ciągle można poznawać i zgłębiać. Stanisław Bojarczuk był człowiekiem o szerokich horyzontach. Znał różnorodną literaturę i wszystko, co ukazywało się w tamtym okresie. Słuchał Chopina, Beethovena,  Wagnera, był chłonnym umysłem, otwartym na świat.

Chłop piszący sonety

– Po 1918 roku na Krakowskim Przedmieściu otworzono polską szkołę. Tam przyszły do pracy dwie nauczycielki ze Lwowa – opowiada Krystyna Hus, wnuczka Stanisława Bojarczuka. – Jedna z tych pań Bronisława Twaróg niechcący natknęła się na pasącego chłopa, który coś pisał na deseczce. Było to zadziwiające – piszący chłop, a do tego całkiem do rzeczy.

– Dziadek nauczył mnie piosenki „Chciało się Zosi jagódek”, nie opowiadał bajek, „Pana Tadeusza”, to taki prawdziwy dziadek – wspomina Stanisława Kaładyj, wnuczka Stanisława Bojarczuka. – Pomagaliśmy mu wypędzać krowy na pastwiska, tam pasł krowy, ale zawsze z książką. Często na marginesach gazety zapisywał jakieś myśli, numerował je, karteczek było pełno.

– Nazywali go dziwakiem, bo był inny. Nie mówił o nikim nic złego, nie wtrącał się, był indywidualistą. Teraz go chwalą, dopiero po śmierci, a wcześniej nie miał nic, a przydałoby mu się parę groszy – dodają wnuczki.

Młodzież pamięta

– Dziś młodzież organizuje imieniny Stanisława, więc jest to niepowtarzalnym wydarzeniem. Starsi odchodzą, młodzi przejmują pałeczkę, im więcej nauczymy ich, gdy są w szkole będzie to procentowało w dorosłym życiu. Myślę, że postać naszego wieszcza jest tego warta – przyznaje Hanna Mazurkiewicz, burmistrz Krasnegostawu

Twórczość Stanisława Bojarczuka za jego życia zgłębiali językoznawcy oraz dziennikarze, na przykład kierownik redakcji literackiej Radia Lublin świętej pamięci Zbigniew Stepek, który zginął tragicznie w Himalajach.

W ostatnich latach Józef Zięba z Muzeum Ziemi Lubelskiej opracował zbiór sonetów Bojarczuka zatytułowany „Linie liryki”, przyczyniając się do popularyzacji twórczości Stanisława Bojarczuka.

DoG

Fot. Dominik Gil

Exit mobile version