Liczba dzieci zaszczepionych przeciwko odrze po raz pierwszy w historii spadła poniżej bezpiecznego poziomu – podaje Państwowy Zakład Higieny. W 2017 roku wynosił on 94% dla pierwszej i 93% dla przypominającej dawki. To mniej niż zalecenie Światowej Organizacji Zdrowia wynoszące 95%.
– Kiedy odsetek osób zaszczepionych spada poniżej zalecanego poziomu, choroba łatwiej się rozprzestrzenia. To bardzo niepokojące zjawisko – ocenia Jolanta Chabros z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie. – Zasadą wykonywania szczepień jest wytworzenie tzw. odporności populacyjnej. Jeżeli spada ona poniżej umownej granicy 95%, jest więcej osób nieuodpornionych i może szczerzyć się zakażenie. Liczba uchylających się od szczepień rośnie. Powodem jest brak zgody rodziców. Odra jest chorobą bardzo zaraźliwą (drogą powietrzno-kropelkową) – dodaje. – W samym Lublinie oraz w powicie lubelskim nie notowano zachorowań na odrę od wielu lat. Na terenie Polski od stycznia do kwietnia 2018 roku zarejestrowano 44 przypadki takich zachorowań.
– Brak szczepień powoduje przenoszenie się chorób zakaźnych. Ważne są także dawki przypominające – tłumaczy pediatra Elżbieta Kosowska-Ceglarska.
Zdania rodziców są podzielone. Niechęć do szczepień często wynika z braku wiedzy.
– Szczepionki naprawdę ratują życie – podkreśla Krzysztof Tomasiewicz z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Powiązania zapadalności na pewne choroby (np. autyzm) ze szczepieniami to mity.
Szczepienie dzieci przeciwko odrze jest w Polsce obowiązkowe. Niespełnienie tego obowiązku może skutkować karą finansową do 50 tysięcy złotych.
Badanie wskazują jednak, że każdym rokiem coraz więcej rodziców odmawia szczepienia swoich dzieci. W ciągu 10 lat ich liczba wzrosła dziesięciokrotnie – z 3 tysięcy w 2008 roku do 30 tysięcy odmów w 2017 roku.
SuPer / opr. MatA
Fot. pixabay.com