Wracamy do tematu protestu plantatorów malin w Lubelskiem. Rolnicy ogłosili wstrzymanie dostaw do punktów skupu z powodu niskiej ceny – 2 zł za kilogram owoców tj. znacznie poniżej kosztów produkcji. Plantatorzy twierdzą, że dochodzi do zmowy cenowej, a hurtownie są pełne malin sprowadzanych z Ukrainy. Do tego dochodzą skomplikowane procedury zatrudniania pracowników zza wschodniej granicy. W poniedziałek (18.06.2018) w miejscowości Kolonia-Boby doszło w tej sprawie do spotkania plantatorów z wiceministrem rolnictwa Jackiem Boguckim (na zdjęciu). Rolnicy mieli podjąć decyzję o kontynuacji protestu.
W głosowaniu okazało się, że zdecydowana większość plantatorów była za tym, by powstrzymać się od zbiorów. – Protest będzie trwał do momentu uzyskania ceny 3 zł i 50 gr na skupach.
Przeciwni byli w mniejszości. – Ten strajk nie ma szans. To głupota, by marnować to, na co pracowaliśmy.
– Cena powinna być znana już wiosną. Plantacje wymagają przecież nakładów. Tymczasem latem dowiadujemy się, że maliny w skupie są warte 2 zł za kg. Jest też problem z pracownikami, którzy nie chcą zrywać malin. A gdzie mamy sprzedawać nasze owoce? – pytali plantatorzy. – Polski rynek jest przepełniony produktami z Ukrainy – przyznali zgodnie.
– Bylibyśmy w innym miejscu, gdyby przez niemal 30 lat przemian w Polsce PSL nie rządził rolnictwem przez prawie 20 lat i nie niszczył go poprzez wyprzedawanie resztek majątku narodowego – mówił wiceminister Jacek Bogucki. – Wielokrotnie sprzeciwialiśmy się zwiększaniu kontyngentów na import z Ukrainy. W ramach państw Unii Europejskiej, gdzie zapadają takie decyzje, byliśmy osamotnieni lub w grupie kilku państw mniejszościowych. Żadne państwo w Europie nie może samo nakładać opłat celnych i blokować ustalonych kontyngentów.
Po spotkaniu Jacek Bogucki zadeklarował współpracę przy przygotowaniu przepisów na temat kontraktacji skupu malin. Obiecał, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawdzi, czy firmy przetwórcze nie stosują zmów cenowych.
TSpi / opr. MatA
Fot. archiwum
CZYTAJ TAKŻE: Plantatorzy protestują, bo chcą lepszych cen