SOR przy Jaczewskiego przestaje działać. Będzie strajk w szpitalu

img 20180628 195108 hdr

Szpitalny Oddział Ratunkowy i Centrum Urazowe Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznym nr 4 przy ulicy Jaczewskiego w Lublinie przestają przyjmować pacjentów. Powód – brak pielęgniarek.

Dziś (28.06.) obyło się spotkanie dyrekcji placówki z przedstawicielami związku pielęgniarek w sprawie podwyższenia płac.

– Nie udało się wypracować kompromisu – mówi pełnomocnik dyrektora placówki do spraw kontaktu z mediami Marta Podgórska. – Nie jesteśmy w stanie przyjmować pacjentów. Strajk polega na powstrzymywaniu się od pracy, w związku z tym od środy nie będziemy mieć pielęgniarek, pomijając oddział intensywnej opieki, ponieważ otrzymaliśmy deklarację, iż na nim opieka pielęgniarska zostanie zapewniona.

Sekretarz Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy PSK4 Dorota Ronek zapowiada, że w środę rozpocznie się strajk. – Pod deklaracjami w sprawie udziału w strajku podpisało się ponad 900 pielęgniarek. Poprosiliśmy dyrekcję o wskazanie nam oddziałów intensywnych. A na nich musi być pewna obsada. Mam informację, ze dyrekcja nie wskaże SOR-u jako takiego oddziału.

– To nie jest tak, że władze placówki nie chcą porozumienia i nie przedstawiły żadnego pomysłu na rozwiązanie problemu – podkreśla Marta Podgórska. – Od 1 lipca ubiegłego roku nastąpiła podwyżka wynagrodzenia zasadniczego o 150 zł. A od 1 lipca pracodawca już wprowadził kolejną o 190 zł i w wyniku negocjacji dokłada jeszcze 666 zł. Tyle, że pieniądze pochodzą z dodatku, który szpital dostaje z Narodowego Funduszu Zdrowia, ale skutek jest taki, że w następnym roku wszystko będzie już płacone ze środków pracodawcy.

– Szpital zaproponował przesunięcie 850 zł tylko z dodatku, ale nawet złotówki wzrostu wynagrodzenia zasadniczego – odpowiada Dorota Ronek. Dodała też, że zaproponowano też inne warianty podwyżek. Żaden z nich jednak nie spotkał się z aprobatą dyrekcji.

Rzecznik wojewody lubelskiego, Radosław Brzózka, poinformował, że wojewoda przypomina o tym, że wpływ na sytuację w szpitalu ma jedynie organ założycielski placówki, czyli Uniwersytet Medyczny w Lublinie.

W przesłanym do Polskiego Radia Lublin oświadczeniu rektor uczelni stwierdza, że żadne, nawet najbardziej słuszne postulaty, nie powinny stanowić podstawy do braku poszanowania prawa pacjentów do opieki medycznej. „W obliczu tej trudniej dla nas wszystkich sytuacji, rektor oczekuje od dyrektorów podległych mu szpitali umiejętnego zespalania wszystkich sfer działalności i podjęcia odpowiednich działań reorganizacyjnych. Na podkreślenie zasługuje fakt, że zmiany wynagrodzeń w jednostkach klinicznych są systematycznie wdrażane. Problemów tych nie można jednak rozpatrywać w oderwaniu od możliwości ekonomicznych jednostek, związanych z systemem finansowania podmiotów leczniczych. Wobec zaistniałej sytuacji rektor Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że bierze pod uwagę zastosowanie każdego z przysługujących mu instrumentów nadzorczych” – możemy przeczytać w tym piśmie.

Jak wyjaśnia Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowy Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia, sytuacja w lubelskich szpitalach nie stanowi zagrożenia dla realizacji umowy z NFZ, jednak placówki mogą ponieść pewne konsekwencje finansowe. – Jeśli szpitale zrealizują mniej świadczeń w pierwszym półroczu, będzie to miało niewątpliwie wpływ na poziom finansowania w drugiej połowie roku.

W szpitalu klinicznym przy Jaczewskiego zatrudnionych jest 1200 pielęgniarek. Zabiegi planowe w placówce są przekładane. Obecnie na zwolnieniach przebywa 229 pielęgniarek, a tendencja jest wzrostowa.

Problem masowych zwolnień lekarskich dotyczy także placówki przy ul Staszica w Lublinie i lubelskiego szpitala MSWiA przy ul. Grenadierów.

ZAlew / opr. ToMa

Fot. BU

Exit mobile version