Honorowi Dawcy Krwi obchodzą dziś (14.06) swoje święto. Lubelscy krwiodawcy spotkali się na błoniach pod Zamkiem. Był tam też mobilny punkt poboru krwi, gdzie można było oddać ten najcenniejszy dar. Był też namiot, gdzie można było spróbować swoich sił w resuscytacji na fantomie.
Wakacje są trudnym czasem
– Wakacje to dla nas szczególnie trudny moment – zauważa Patrycja Morszczyzna z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie. – Zawsze jesteśmy gotowi, by współpracować z krwiodawcami.
Oddawanie wciąga
– Kiedyś oddawałem krew, teraz już jestem za stary. W sumie oddałem prawie 40 litrów krwi – przyznaje Witold Wójcik, wieloletni krwiodawca. – Gdybym był młodszy, wciąż bym oddawał.
– Przekroczyłem 56 litrów – zauważa Paweł Wojtczak i dodaje: – To niedużo. Oddaję krew od 1975 roku. Wtedy to armia skłoniła do pierwszego oddania.
– Miałem kiedyś przygodę z oddawaniem krwi, teraz do tego powracam. Jestem duszpasterzem krwiodawców – zaznacza ks. Paweł Jędrzejewski. – Zacząłem w seminarium, gdy namówił mnie do tego kolega. Oddawaliśmy w nieistniejącym już punkcie przy szpitalu dziecięcym.
Krew jest potrzebna
– Bezpieczne wakacje są wtedy, gdy mamy zapewnienie, że jest krew – zaznacza Elżbieta Puacz, dyrektor RCKiK w Lublinie. – Co się wydarzy, gdy po wypadku wymagana jest operacja, a tej krwi nie będzie? W okresie wakacyjnym więcej jest zachowań ryzykownych i większa jest potrzeba krwi, a my musimy zabezpieczyć wszystkich przebywających na Lubelszczyźnie.
Podczas wakacji Mobilny Punkt Poboru krwi będzie krążył po miejscowościach województwa lubelskiego.
Niestety dzisiejsze święto w Lublinie przebiegało w cieniu konfliktu między związkami zawodowymi a dyrekcją w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
JZoń
Na zdj. marsz z okazji Światowego Dnia Krwiodawcy, Lublin, 14.06.2018, fot. Piotr Michalski