W Osuchach w gminie Łukowa trwają uroczystości w 74. rocznicę największej bitwy partyzanckiej II wojny światowej – bitwy pod Osuchami.
– To, co rozegrało się nad Sopotem w okolicach Osuch, było przejawem bohaterstwa, którym w czasie niemieckiej okupacji wykazywali się żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego – zauważa badaczka bitwy pod Osuchami, Wiesława Kubów. – Były prowadzone bardzo udane akcje dywersyjne. Niemcy nigdy się nie odważali wkraczać na teren Puszczy Solskiej. Jeśli podjęli takie akcje, to tylko dlatego, że mieli 30-krotną przewagę.
W uroczystościach brał udział uczestnik Bitwy pod Osuchami, Władysław Rój z oddziału Batalionów Chłopskich „Rysia”: – To była bitwa na śmierć i życie – mówi. – Trudno było utrzymać lufę karabinu, bo była gorąca. Takie było pierwsze starcie. Bataliony Chłopskie miały najtrudniejszy odcinek na linii walki – koledzy zapłacili krwią albo zdrowiem.
Obchody zakończyła rekonstrukcja historyczna. – Chcieliśmy przypomnieć mało znane wydarzenia, które w Osuchach rozegrały się po zakończeniu bitwy – mówi Marek Łaba z Grupy Rekonstrukcyjnej „Wir” z Biłgoraja. – Chcieliśmy upamiętnić ofiary wśród ludności cywilnej, która poniosła wówczas duże straty. O tym się mało mówi, ale w samej wsi Osuchy zostało przez Niemców zamordowanych kilkaset osób.
Bitwa pod Osuchami była największym starciem partyzantów z regularnymi wojskami niemieckimi podczas II wojny światowej. Poległo w niej kilkuset partyzantów, którzy spoczęli na cmentarzu ulokowanym w najbliższej okolicy bitwy. Części udało się wyrwać z niemieckiego okrążenia. Tych, których pojmano, brutalnie przesłuchiwano w Biłgoraju i stracono na początku lipca 1944 roku w lesie Rapy koło Biłgoraja.
TsF
Fot. TsF