Po kilku zimowych miesiącach spokoju, wirus afrykańskiego pomoru świń daje znać o sobie na wschodzie województwa lubelskiego.
Od 22 maja w powiecie chełmskim stwierdzono aż 14 ognisk tej choroby w gminach Sawin, Ruda-Huta, Dorohusk i ostatnio w gminie Białopole. Dziś kolejne trzy potwierdzono w Dorohusku.
Wybito już około 2,5 tysiąca świń, zarówno w gospodarstwach zarażonych, jak i wolnych od wirusa, które znalazły się w pobliżu ognisk.
Ostatnie utylizacje przeprowadzono między innymi w Brzeźnie, gdzie świnie wybito prywatnym gospodarzom i spółdzielni rolniczej. Rolnicy są zrozpaczeni.
– Większość stwierdzonych ognisk na terenie powiatu chełmskiego dotyczy gospodarstw typowo przyzagrodowych, gdzie jest po kilka/kilkanaście sztuk świń i bioasekuracja nie jest w pełni stosowana – mówi Agnieszka Lis, powiatowy lekarz weterynarii w Chełmie. – Na pewno wiążemy to z dzikami dodatnimi wokół tych miejscowości. Należy też wziąć pod uwagę sezon sianokosów. Jeżeli w jednym gospodarstwie trzymane jest bydło, może ktoś ma konia, to z pola, na sprzęcie, na kołach można tego wirusa przynieść sobie do gospodarstwa.
– Mieliśmy 26 sztuk – mówi Justyna Majówka z Sawina. – Zostały wybite w zeszły piątek. Wszystkie były zdrowe.
– To nie jest tak, że pojawienie się ogniska oznacza z automatu wybicie wokół tych 3 kilometrów. Wszystko podlega analizie – mówi Agnieszka Lis.
Tymczasem ASF wdarł się już do gminy Rejowiec, gdzie w zeszłym tygodniu znaleziono pierwszy przypadek dzika zainfekowanego afrykańskim pomorem świń. To oznacza, że choroba zaciska pierścień wokół Chełma i prze dalej na południe.
DoG (opr. DySzcz)
Fot. Dominik Gil