Pochodzą z Ameryki Południowej, ale od kilku lat robią furorę w Polsce. Alpaki budzą ogromną sympatię, a jedną z przyczyn jest ich powierzchowność. Jednak zanim damy się porwać modzie na alpaki, ważne, żebyśmy nie stracili dla nich głowy – dla ich własnego dobra.
– Wbrew obiegowej opinii te zwierzęta nie są bezproblemowe – mówi współwłaścicielka hodowli alpak i lam pod Zamościem, Zofia Kosibowicz. – Mieliśmy przesyt miasta, huku, zgiełku, więc zdecydowaliśmy się przeprowadzić na wieś i szukaliśmy czegoś nietypowego. Kiedy zapadła decyzja o hodowli, padło na alpaki – zwierzę niesamowicie sympatycznie wyglądające i – wydawało się – łatwe w hodowli.
– Alpaki czasem się słuchają, a czasem nie – mówi Tomek Kosibowicz. – Są spokojne, ale szybkie – dodaje.
– Alpaka nie posiada ani kopyt ani racic, tylko poduszkę z pazurami – mówi Mariusz Kosibowicz. – Są przede wszystkim zabezpieczone od zimnej i gorącej temperatury swoją specjalną wełną. Włókno alpacze jest cenionym, ekskluzywnym towarem. Mówi się, że jest to „złote runo”, „skarb Inków”.
– Na początku był szok – wspomina Mariusz Kosibowicz. – Cztery lata temu krowy, wypasane przez sąsiadów, były mocno zdziwione co to się pojawiło. Alpaki były zdziwione tak samo, ale doszły do porozumienia. Teraz już nie ma problemu. Oczywiście jak pojawi się jakieś nowe zwierzę – rok temu była to koza – to ponownie było zdziwienie co to za zwierzę z rogami, które chętnie podchodzi, chce się głaskać, dotykać, obwąchiwać, ale się przyzwyczaiły.
– Alpaki wykorzystuje się przede wszystkim do terapii zajęciowej, tzw. alpakoterapii, ze względu na to, że alpaka jest zwierzęciem spokojnym, cichym. Dzieci przychodzą, przytulają się. Wełna alpak porównywalna jest do pluszowego misia. Oczywiście mówię tu o zwierzętach, które są nauczone i przystosowane do terapii i obcowania z dziećmi, ale i osobami starszymi, schorowanymi – mówi Mariusz Kosibowicz.
– One działają bardzo uspokajająco – mówi Zofia Kosibowicz. – Największym szczęściem i nieszczęściem tego zwierzęcia jest to, że wygląda jak pluszak. Z jednej strony nikt mu nie chce zrobić krzywdy, z drugiej – każdy chciałby je mieć i to niekoniecznie w warunkach, które się do tego nadają, czyli w mieście, gdzieś w ogródku. Osobiście uważam, że takie traktowanie alpaki zaburza jej normalny rozwój i rytm życia – dodaje.
– Trzeba mieć dużo cierpliwości, miłości i czułości do nich. Przychodzi się po pracy, w której są lepsze i gorsze dni, posłucha się tego mruczenia, pokarmi się zwierzęta i człowiek od razu jest zregenerowany i spokojniejszy – mówi Mariusz Kosibowicz.
Hodowcy apelują o ostrożność i odpowiedzialność. Ważne, by na początek nabyć przynajmniej parę, bo alpaki to zwierzęta stadne. Pamiętajmy też, że potrzebują dużo przestrzeni i że nie są maskotkami, choć patrząc na nie łatwo o tym zapomnieć.
AlF
Fot. Aleksandra Flis