Rośnie popularność małych elektrycznych pojazdów, które są kupowane coraz częściej i chętniej. Okazuje się jednak, że z takimi pojazdami polskie prawo ma spory problem.
Wygodne do poruszania się po mieście
Elektryczne deskorolki, hulajnogi czy segwaye są coraz popularniejsze i częściej można spotkać kogoś, kto się nimi porusza po mieście. Jedną z takich osób jest pani Martyna, która od kilku miesięcy jeździ elektryczną hulajnogą. – To szalenie wygodne, zwłaszcza gdy są korki – przyznaje. – Osobiście nie spotkała mnie żadna nieprzyjemna czy niebezpieczna sytuacja, dlatego że zachowuje rozsądek.
Ten aspekt jest najważniejszy. Problem w tym, że polskie prawo nie nadąża za rozwojem technologii i nie wiadomo, jak traktować osoby poruszające się np. elektryczną hulajnogą – jako kierowców czy jako pieszych.
– Moim zdaniem za poruszaniem się takimi pojazdami mogą grozić wysokie kary – mówi Piotr Pietraszko, lubelski adwokat. – W mojej ocenie, przy rozpatrywaniu zdarzeń drogowych zaistniałych na drodze publicznej w strefie ruchu, użytkownik, który naruszył zakaz dotyczący wykorzystywania drogi lub jej części np. jezdni, niezgodnie z jej przeznaczeniem, mógłby popełnić w tym momencie wykroczenie. Możemy rozważać również wykroczenie związane z faktem poruszania się pojazdu, który nie został dopuszczony do ruchu drogowego.
Którędy można jeździć?
Wątpliwości dotyczą zarówno poruszania się po drogach, jak i po chodnikach. Według obecnych przepisów osoby jadące np. elektryczną hulajnogą nie za bardzo mogą korzystać również ze ścieżek rowerowych. Mandaty mogą sięgać nawet do 500 złotych. – Nie chodzi o to, by tylko karać – mówi Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Policja nie będzie karać za wszystko, jak wjazd na chodnik tego typu urządzeniem, które poruszają się z prędkością do 20 km/h, ale są to prędkości maksymalne. Myślę, że do wszystkiego powinniśmy podchodzić rozsądnie, ponieważ przepisy tego nie regulują. Dopóki takiej regulacji nie będzie, a my nie będziemy mieli jasno wskazane kiedy, gdzie i po jakiej drodze taki pojazd ma się poruszać, powinniśmy do tego podchodzić zdroworozsądkowo. Problem jest wtedy, gdy coś się stanie. Wtedy sprawą zajmuje się sąd.
Jedną z takich spraw rozpatrywał Sąd Rejonowy w Lublinie. Sprawa dotyczyła śmiertelnego potrącenia przez kierowcę autobusu 10-letniego chłopca, jadącego po chodniku elektryczną hulajnogą. Chłopiec wpadł pod koła autobusu, gdy ten wjeżdżał na przejście dla pieszych.
– Do Sądu Rejonowego w Lublinie został skierowany akt oskarżenia przeciwko kierującemu autobusem w tym dniu jako sprawcy wypadku śmiertelnego. Jednak po przeprowadzeniu postępowania dowodowego i poczynieniu bardzo szczegółowych ustaleń przebiegu zdarzenia, sąd rejonowy wypał wyrok skazujący. Ale sąd okręgowy w kwietniu 2017 roku uniewinnił kierowcę autobusu od dokonania tego czynu – mówi Katarzyna Pszczoła, sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie. – Uznał on, że do nieszczęśliwego zdarzenia doszło na skutek niezachowania należytej ostrożności przez chłopca.
Zdrowy rozsądek przede wszystkim
Ponadto, chociaż policja nie będzie ścigała każdej osoby jadącej na elektrycznej hulajnodze po chodniku, zdecydowanie trzeba uważać. – Najważniejsze jest bezpieczeństwo i zdrowy rozsądek – dodaje Andrzej Fijołek. – Jeżeli używamy tego typu urządzeń. pamiętajmy, że, jeżeli jesteśmy na chodniku, jesteśmy zobowiązani, by pieszym ustępować. Trzeba poruszać się z mniejszą prędkością.
Warto wspomnieć, że od 2016 roku trwają prace nad nowelizacją ustawy Prawo o ruchu drogowym. Nowela miałaby doprecyzowywać wszystkie wątpliwości związane z użytkowaniem wspomnianych pojazdów elektrycznych. Nowelizacja miałaby wprowadzać między innymi pojęcie „urządzenia osobistego transportu”, do których zaliczano by wymienione elektryczne pojazdy.
MaTo
Fotografia ilustrująca: pixabay.com