Jak radzić sobie z afrykańskim pomorem świń?

asfy

O tym rozmawiali uczestnicy konferencji w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach. W spotkaniu uczestniczył między innymi minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski. 

„Huston mamy problem”

Tymi słowami rozpoczął swoje wystąpienie szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi. Przyznał też, że problem jest poważny i bardzo ważną rolę odgrywają rolnicy. – Bez rolników tego nikt nie wykona – zaznacza minister Ardanowski. – Oni sami muszą sobie uzmysłowić, że choroba nie dotyczy tylko ich gospodarstwa, bo lekceważenie choroby czy brak skutecznych sposobów izolowania świń żyjących w gospodarstwie będzie skutkować stratami dla własnego gospodarstwa, sąsiadów i terenów odległych. Tym wirusem możemy zniszczyć hodowle świń w całej Polsce. Potrzebne są też określone działanie ze strony inspekcji weterynaryjnej, ale również organizacji rolniczych i samych rolników w zakresie przekazania pełnej wiedzy o tym, co każdy musi w tej sytuacji robić.

Chodzi oczywiście o zasadę bioasekuracji, czyli odizolowanie gospodarstw od wirusa. – To jednak nie wystarczy, kluczowe jest wybicie wszystkich dzików – uważa Gustaw Jędrejek, wiceprezes Lubelskiej Izby Rolniczej. – Wirus w tej chwili jest już nie do opanowania. Jeżeli będzie w środowisku, będzie też w naszych chlewniach i nie pomogą nawet największe zabezpieczenia, które robimy. To skończy się dopiero z ostatnim osobnikiem zarażonym ASF-em. Jeżeli zlikwiduje się dzika, to w gospodarstwach jest to proste do opanowania.

Sprawa nie jest prosta

– To zbyt duże uproszczenie – odpowiada minister Ardanowski. – Dziki muszą ulec depopulacji. Nie ma innych możliwości, by choroba nie przenosiła się w przyrodzie. Jednak samo wybicie dzików nie wystarczy. Nie jesteśmy w stanie doprowadzić do depopulacji w 100% i z powodów przyrodniczych byłoby to nie wskazane. Ważna jest też ta druga, bagatelizowana przez rolników, strona medalu – bioasekuracja – odizolowanie gospodarstw od możliwości zawleczenia wirusa z zewnątrz.

Tysiące przebadanych próbek

Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach od 2014 roku przebadał ponad 600 tysięcy próbek pod kątem ASF-u. – Nasza wiedza na temat wirusa jest obecnie zdecydowanie większa – mówi Krzysztof Niemczuk, dyrektor placówki. – Wirus niestety przemieszcza się. Dzięki naszym badaniom, które są prowadzone z instytutem PAN wiemy w jaki sposób dziki się przemieszczają i gdzie może znaleźć się wirus. Stworzyliśmy mapę, dzięki której możemy przeciwdziałać i zapanować nad migracją wirusa, ograniczyć jego zdolności do rozprzestrzeniania się.

– Jest to możliwe – przekonuje Paweł, Niemczuk, Główny Lekarz Weterynarii. – Nie ma takiego gospodarstwa, gdzie afrykański pomór świń wystąpił drugi raz. Ci, którzy przeszli już tę chorobę są w stanie zabezpieczyć je i tam choroba nie występuje. Mamy sytuację, gdzie w województwie podlaskim w 2014-2015 było najwięcej tej choroby, później zachorowania przesunęły się na południe – w ubiegłym roku był to powiat Biała Podlaska i okolice, zaś w tym roku choroba już tam prawie nie występuje.

Kiedy problem ASF może być rozwiązany?

– W Europie wiele krajów nie poradziło sobie z AFS-em. W Hiszpanii było to 30 lat. Wprowadzono zasady absolutnego odizolowania gospodarstw – wyjaśnia minister Ardanowski. – Nie sądzę, by w Polsce można było zastosować takie metody. Na południu Włoch już się poddali i nie walczą z ASF-em – zlikwidowali hodowlę świń. Na razie należy opanować sytuację, by nie przybywało nowych ognisk w gospodarstwach i skutecznie eliminować dziki padłe w przyrodzie. Ile lat potrzeba na wyeliminowanie choroby to jeden Duch Święty wie.

W Polsce wykryto już 162 ogniska afrykańskiego pomoru świń. Ostatnie w powiecie parczewskim na Lubelszczyźnie.

Dzisiejsza konferencja była skierowana między innymi do szkół rolniczych oraz ośrodków doradztwa rolniczego. 

ŁuG

Fot. archiwum / Łukasz Grabczak

Exit mobile version