Czwartą dobę trwa strajk w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym numer 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Noc na terenie placówki spędziło kilkadziesiąt pielęgniarek i położnych.
Wczoraj (11.07) w kulminacyjnym momencie strajkujących osób było około 300. – Dziś spodziewamy się podobnej liczby. Niestety rozmowy z dyrekcją szpitala kończą się na niczym. Dotychczasowe propozycje to tylko przesuwanie liczb z kieszeni do kieszeni – mówi sekretarz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy SPSK numer 4 w Lublinie, Dorota Ronek.
Wczoraj strajkujące pielęgniarki z sali konferencyjnej chciały przenieść się do holu głównego, jednak dyrekcja placówki nie wyraziła na to zgody. Szpital pracuje w mocno okrojonej obsadzie, a na niektórych oddziałach są po 2 lub 3 pielęgniarki. Od dawna odwoływane są zaplanowane zabiegi, a nowi pacjenci nie są przyjmowani. Po nieudanych rozmowach dyrekcji szpitala z pielęgniarkami nie wykluczano nawet ewakuacji pacjentów. O takiej możliwości rozmawiał Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego. Do tego jednak nie doszło.
Przypomnijmy, że pielęgniarki od lipca oczekują włączenia dodatku zembalowego do wynagrodzenia zasadniczego. W kolejnym roku wzrostu pensji zasadniczej o 500 złotych ze środków pracodawcy, a w następnym roku o kolejne 500 złotych.
Najbliższe spotkanie dyrekcji SPSK4 z pielęgniarkami ma się odbyć dziś (12.07) o godzinie 13.00.
MaTo
Na zdj. czwarty dzień strajku pielęgniarek w SPSK4, Lublin, 12.07.2018, fot. Agata Zalewska
CZYTAJ: Ewakuacji pacjentów ze szpitala przy ul. Jaczewskiego nie będzie