Lubelski Klub Jeździecki walczy o to, by pozostać przy ulicy Ciepłej. Klub wspierają miłośnicy koni, którzy napisali petycję do władz miasta i proszą o głosy poparcia w tej sprawie.
Przypomnijmy, że 9 marca zapadł wyrok nakazujący Lubelskiemu Klubowi Jeździeckiemu eksmisję.
Z inicjatywy mieszkańców cieszy się kierownik klubu, Monika Kozicka-Gradziuk: – Zaznaczam, że to jest petycja mieszkańców, nie nasza – mówi. – Bardzo ładnie jest tu opisane jakie podejście do tego tematu mają mieszkańcy i jak bardzo zależy im na tym, żeby to miejsce pozostało. Mając takie wsparcie, mamy nadzieję, że wpłynie to na zmianę decyzji władz. Uważam, że wszystko jest możliwe. Wystarczy chcieć. Walczymy na dwa fronty – w sądzie próbujemy zapewnić, że mamy argumenty, żeby zostać, mamy też oddolną inicjatywę mieszkańców. Na ostatniej rozprawie w sądzie pani sędzina sama zauważyła, że sprawa jest trochę mniej oczywista niż by się wydawało. Zwróciła nam uwagę, żebyśmy jeszcze powalczyli jakimiś obywatelskimi przedsięwzięciami. W związku z tym wciąż usilnie próbujemy zostać, mimo że MOSiR ostatnio proponuje tu budowę boisk.
– LKJ już od jakiegoś czasu, od ponad roku, nagminnie nie płaci żadnych środków z tytułu najmu nieruchomości – mówi Jacek Czarecki, prezes Zarządu MOSiR „Bystrzyca” w Lublinie. – W związku z tym próbowaliśmy na początku porozumieć się z Lubelskim Klubem Jeździeckim drogą bardzo polubowną. Nie zostały dokonane żadne wpłaty, w związku z czym skierowaliśmy sprawę na drogę postępowania sądowego. Uzyskaliśmy wyrok potwierdzający nasze roszczenia. Próbowaliśmy ponownie porozumieć się z Lubelskim Klubem Jeździeckim, z czego nic nie wynikło. Skierowaliśmy więc sprawę na drogę sądową w celu uzyskania tytułu eksmisyjnego. Sąd wydał taki wyrok. Teraz czekamy spokojnie dziewięć miesięcy na to, żeby przeprowadzić eksmisję.
– Temat powiększenia bazy sportowej i powstania boisk na terenach Lubelskiego klubu Jeździeckiego obecny jest w przestrzeni publicznej, a także na komisji sportu, której mam zaszczyt przewodniczyć, już tak naprawdę od kilku lat – mówi Beata Stepaniuk-Kuśmierzak, radna Rady Miasta Lublin. – Można powiedzieć, że w jakimś stopniu ten temat się zmaterializował, ponieważ kluby sportowe złożyły projekt do budżetu obywatelskiego, mający na celu uzyskanie dokumentacji dla budowy kompleksu sześciu boisk. Projekt dostał ocenę pozytywną i będzie poddany głosowaniu jesienią tego roku.
– Nie będziemy wychodzić z długów, bo zupełnie nie mamy takiej możliwości. Szukanie sponsorów w tej sytuacji jest tak naprawdę bezsensowne. To jest narażanie tych ludzi na niewiadomą. Już wcześniej, kiedy mieliśmy umowę z MOSiR-em doszłam do wniosku, że ta umowa zamyka nam wszystkie drzwi. Jeżeli w czteroletniej umowie mamy, że wszystko, co zrobimy, może nam przepaść w każdej chwili, w której MOSiR uzna, że tę umowę rozwiązuje z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia i zabiera wszystko, co tutaj zrobiliśmy, to jest to trochę niepoważne – mówi Monika Kozicka-Gradziuk.
– Sam jeżdżę konno i jest mi niezmiernie przykro, że doszło do takiej sytuacji, natomiast musimy sobie uświadomić, że ten teren, z którego można korzystać w różnoraki sposób, to dobro publiczne. Stowarzyszenie prowadzi działalność komercyjną. Proszę sobie wyobrazić jakoby z jakiegokolwiek innego miejsca w Lublinie ktoś korzystał przez okres kilku lat i nie płacił ani złotówki – mówi Jacek Czarecki.
Temu jaka przyszłość czeka Lubelski Klub Jeździecki będziemy się przyglądać.
LilKa (opr. DySzcz)
Fot. archiwum/ petycja mieszkańców – Lubelski Klub Jeździecki na FB