Organizatorzy kontra rodzice. Sprawa kolonii trafi do prokuratury?

recreation space 3341935 960 720

To miały być miło spędzone tygodnie w Krościenku. Na kolonie wyjechały dzieci z rodzin podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łęcznej. Według rodziców, wróciły zawszawione, warunki były – delikatnie mówiąc – złe, dzieci były poniżane. Organizatorzy przyznają, że dochodziło do „różnych incydentów”, ale to, co mówią rodzice, jest bzdurą.

– Dzieci były brudne i chodziły głodne – mówi pani Katarzyna, babcia jednego z uczestników kolonii. – Były też wyzywane. Wiele dzieci mówiło, jak się nad nimi znęcano.

– Dzieci wróciły niedożywione, zawszone, brudne. Wszystkie ubrania poszły do wyrzucenia. Było wiele przypadków interwencji pogotowia. Dzieci mają pozszywane palce, porozcinane nogi – dodają rodzice.

– 3-4 dnia od początku kolonii dotarły do nas pierwsze informacje od rodziców, że miedzy dziećmi są bójki i konflikty, których opiekunowie nie potrafią rozwiązać. Otrzymaliśmy nawet wieści, że była tam policja. Doszło więc z do rozmów z organizatorami i opiekunem grupy. Poinformowali oni nas, że owszem dochodzi do bójek miedzy dziećmi, ale nie są to sytuacje wyjątkowe i żadnej policji tam nie było. Później dowiedzieliśmy się, że rodzice zgłosili kolonie do sanepidu. Jego inspektorzy tam przyjechali i nic nie stwierdzili. Jedyną rzeczą przez nich odkrytą było to, że dzieci chowały w ubraniach żywność i miały totalny bałagan w swoich rzeczach – informuje Ewa Studzińska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łęcznej.

– Robimy bardzo dużo kolonii. Od lat przyjeżdżają na nie dzieci zawszone, więc generalnie akurat ten problem jest. Jeśli chodzi o kwestię naruszenia cielesności, sprawa została zgłoszona na policję w odniesieniu do rodziców. Nasza kadra dostawała z ich strony pogróżki. Mamy je nagrane. Była straż miejska, ale tylko żeby zapewnić bezpieczeństwo naszym pracownikom. Twierdzenie, że warunki były fatalne, jest stwierdzeniem niczego, bo dla jednego fatalne będzie słońce, ale drugiego deszcz – odpowiada za zarzuty przedstawiciel organizatora kolonii, Mieczysław Bronisławski.

Dyrekcja firmy zapowiada też doniesienie do prokuratury w sprawie zastraszania przez rodziców wychowawców kolonii.

Organizatorzy zapowiadają, że w przyszłości będą ostrożniejsi w dobieraniu podopiecznych na kolonie, a rodzice nie chcą słyszeć o wyjazdach organizowanych przez wspomnianą firmę.

Sprawą – prawdopodobnie – zajmą się śledczy, a już na pewno kontrolerzy z Kuratorium Oświaty w Lublinie.

RMaj / opr. ToMa

Fot. pixabay.com

Exit mobile version