Pielęgniarki ze Szpitala Klinicznego nr 4 przy ulicy Jaczewskiego w Lublinie rozpoczęły strajk. Na pewno od łóżek pacjentów odeszło ponad 200 pielęgniarek, jednak ta liczba ciągle się zmienia.
– Od 3 lat jesteśmy w sporze zbiorowym, teraz mamy ostatnią prostą. Od dyrekcji zależy, ile to będzie trwało – jak ważny będzie wynik ekonomiczny, a jak pacjent. Jeśli to pacjenci okażą się ważniejsi, to strajk jeszcze dziś się zakończy – mówi sekretarz Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy SPSK nr 4 w Lublinie Dorota Ronek.
Pacjenci różnie komentują strajk pielęgniarek, jedni uważają że najbardziej na nim cierpią chorzy, inni wspierają pielęgniarki i je rozumieją. – Często jest to jedyny sposób, by dana grupa zawodowa została zauważona. Bardzo źle robią, że strajkują, bo ludzie potrzebują pomocy. Każdy mówi, że ma niską płacę i chciałby więcej.
„Nie znamy regulaminu strajku”
Nie wiadomo jednak ile dokładnie pielęgniarek osób bierze udział w strajku, ponieważ nie przedstawiły regulaminu strajku. – Dopóki nie dowiemy się, jaka jest absencja na 22 oddziałach to nie wiemy, który wariant rozwiązań zostanie wprowadzony. Obecnie jest brak informacji, nie otrzymaliśmy regulaminu strajku, ani wytycznych jak będzie przebiegał oraz ile osób będzie w nim uczestniczyło – mówi pełnomocnik dyrektora szpitala do kontaktu z mediami Marta Podgórska.
Spór zbiorowy pielęgniarek w SPSK4 trwa trzy lata, to ostatni moment abyśmy walczyły o swoje przyznają pielęgniarki – Jesteśmy przeciążone, mamy swoje lata, bóle kręgosłupa – tłumaczą. – Pensja, którą dostajemy na konto to ok. 2,5 tysiąca złotych łącznie z dodatkami. To żadne pieniądze, a naszego zdrowia nikt nam nie zwróci.
Pacjentami w czasie strajku ma zająć się inny personel. – Lekarze mogą wykonywać pewne zadania, na przykład podawać leki, zastrzyki czy pobierać krew. Innymi czynnościami zaś sanitariuszki. Pielęgniarki zapewniają, choć dyrekcja szpitala jeszcze tego nie potwierdza, że oddziały intensywnej terapii pracują w pełnej obsadzie.
PaSe / ZAlew
Fot. Agata Zalewska