38 lat temu rozpoczął się strajk w lubelskiej Fabryce Samochodów Ciężarowych. Wraz z – o kilka dni wcześniejszym – protestem w PZL-Świdnik rozpoczął on Lubelski Lipiec, czyli strajk blisko 150 zakładów na terenie województwa lubelskiego. Każdy z zakładów zgłaszał swoje postulaty do ówczesnych władz. Dotyczyły one organizacji pracy, wolnych sobót. zniesienia cenzury, ale też kwestii zaopatrzenia.
– Było tak źle, że nie było innego wyjścia jak zastrajkować – mówi uczestnik tamtych wydarzeń, pracownik Fabryki Samochodów Ciężarowych Tadeusz Olcha. – Trwało to niemal tydzień. Protest rozwijał się samoczynnie, stawał jeden wydział po drugim.
– Mieliśmy już dość. A iskrą była kwestia zaopatrzenia zakładowego barku – nie kryje Lech Ciężki, uczestnik tamtych wydarzeń, pracownik Fabryki Samochodów Ciężarowych. – Gdy w sklepach nie było nic do jedzenia, to przynajmniej w tym bufecie można było kupić kaszankę czy czarny salceson. Wtedy i tego zabrakło. Na Lubelszczyźnie strajki zaczęły się od przysłowiowego kotleta.
– Wszystko rozpoczęło się 8 lipca 1980 r. w Świdniku, a 10-11 lipca strajki „doszły” do Lublina. Po kolei strajkowały różne przedsiębiorstwa. Najpierw Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, a potem największa fabryka Lubelszczyzny, czyli FSC. Ale najbardziej dotkliwy protest rozpoczyna się 16 lipca. To był strajk kolejarzy. W protestach brało udział w sumie ponad 40 tysięcy ludzi. Wszystko to trwało nieprzerwanie od 8 do 23 lipca. I dzień w dzień postulaty były przekazywane od zakładu do zakładu – stwierdza prof. Tomasz Panfil, naczelnik Biura Edukacji Narodowej Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie.
– U nas był między innymi postulat uniezależnienie działalności związków zawodowych od partii. To był właściwie początek wolnych związków zawodowych – opowiada Lech Ciężki. – Ale było też żądanie, który teraz trudno sobie wyobrazić, przydziału pół kilograma mięsa na osobę tygodniowo. Świadczy to o tym, że wtedy był praktycznie głód.
– Takie strajki w tej sytuacji zdarzyć się musiały. Pytanie było tylko: kto odważy się pierwszy? I wielka chwała ówczesnym mieszkańcom Lubelszczyzny, że właśnie oni to zrobili. Że się nie bali. Czy też raczej, się bali, ale potrafili swój strach przed tą władzą przełamać – dodaje prof. Panfil.
– To był niezwykły czas, który zapoczątkował wydarzenia, jakie doprowadziły nas do wolnej Polski – mówi Marian Król, przewodniczący lubelskiej „Solidarności”. – Lubelski Lipiec to przebudzenie Polaków, które nastąpiło po zawołaniu Ojca Świętego, by „zstąpił Duch Święty i odnowił oblicze ziemi, tej ziemi”.
Jak podkreślają historycy, lubelskie doświadczenia wykorzystali później robotnicy na Wybrzeżu w sierpniu 1980. Wtedy też narodziła się „Solidarność”.
Wydarzenia sprzed lat upamiętnili mieszkańcy Lublina, którzy złożyli kwiaty przy dawnej bramie Fabryki Samochodów Ciężarowych w Lublinie. Potem obchody przeniosły się pod Krzyż Wdzięczności przy Drodze Męczenników Majdanka.
PaSe / opr. ToMa
Na zdj.: 38. rocznica Lubelskiego Lipca. Złożenie kwiatów pod Krzyżem Wdzięczności, Lublin, 10.07.2018, fot Piotr Michalski