Prywatny właściciel odzyskał fragment nieruchomości, na której miasto zbudowało plac zabaw. I część placu trzeba było zdemontować. To sytuacja z osiedla Słoneczny Dom na lubelskim Wrotkowie, ale podobne mogą mieć miejsce w innych częściach Lublina.
Na dotkniętym twardym prawem własności placu na osiedlu Słoneczny Dom zostały zasypane dołki. A mieszkańcy osiedla zachodzą w głowę o co chodzi. – Przyjechali panowie, porozbierali ławki, ogrodzenie, huśtawki. No i tyle. Przyszliśmy i zobaczyliśmy, że placu nie ma. Córka się zdziwiła. Jesteśmy w szoku – opowiadają mieszkańcy. – Bardzo dużo dzieci tu przychodziło, praktycznie z całego osiedla – dodają.
– Od 2013 roku toczyło się postępowanie zwrotowe. Prywatny właściciel rościł sobie prawa do części nieruchomości, na której stał plac zabaw. W tym roku zapadła prawomocna decyzja sądu, zostaliśmy więc zmuszeni do demontażu z tego placu trzech urządzeń, tak aby właściciel mógł przejąć nieruchomość. Urządzenia te zostaną jednak we wrześniu lub październiku zamontowane obok reszty placu zabaw, która pozostała – wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.
– To przykra sytuacja, że takie wydarzenie ma miejsce w środku wakacji, kiedy dzieci najbardziej potrzebują placu. Bo jest to tu jedyny obiekt ogólnodostępny dla dzieci i młodzieży – uważa Piotr Popiel, radny miasta Lublin.
Jak dodaje rzeczniczka prezydenta, place zabaw budowano na gruntach zagrożonych zwrotami nieruchomości prywatnym właścicielom, bo innych miejsc nie było. – W tej dzielnicy takich nieruchomości jest bardzo dużo, można powiedzieć , że 90%. Są one zagrożone zwrotami. Jest to coś, z czym spotykamy się na co dzień. Wprawdzie jest to wprawdzie pierwszy przypadek, kiedy musimy przenieść część placu zabaw, ale jest wiele takich obiektów jest na Tatarach czy Czechowie, gdzie te grunty są zagrożone – dodaje Beata Krzyżanowska.
Ale dopóki nie zapadną wyroki sądowe, dzieci bawić się mogą.
PaSe / opr. ToMa