Najwyższa Izba Kontroli alarmuje, że kobiety na wsi mają utrudniony dostęp do ginekologa. Poza tym w co czwartej poradni pacjentkom nie zapewniano prawa do intymności podczas badania. Z raportu wynika, że na jedną poradnię ginekologiczną w mieście przypada 4,5 tysiąca pacjentek, natomiast na wsi średnio 10 tysięcy. – Chociaż na wsi mieszka około 40% kobiet i noworodków, liczba poradni jest tam nieproporcjonalnie niska. – mówi prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. Najgorzej jest w województwach podlaskim i lubelskim, gdzie na jedną poradnię ginekologiczną na wsi przypadało nawet 27 tysięcy kobiet. Niektóre pacjentki do poradni miały nawet 50 kilometrów. Wiele wiejskich poradni ginekologicznych ma też problemy z przestrzeganiem standardów opieki okołoporodowej.
Według badań Instytutu Medycyny Wsi, 4,5% kobiet powyżej 18 roku życia w województwie lubelskim nigdy nie było u ginekologa. – Jest to to zdumiewające, ale taka jest rzeczywistość – powiedział na antenie Radia Lublin dr hab. n. med. Lech Panasiuk (na zdj.), dyrektor IMW im. Witolda Chodźki w Lublinie. – Warto podkreślić jedną bardzo ważną rzecz. W przeważającej ilości są to kobiety mieszkające na terenach wiejskich. Około 6% mieszkanek wsi nigdy nie było u takiego lekarza specjalisty. W miastach jest dużo lepiej, tutaj ten odsetek wynosi około 3% – dodał gość Wojciecha Brakowieckiego.
IAR / WB
Fot. Weronika Pawlak
CZYTAJ: NIK: utrudniony dostęp do ginekologa na wsi