Wiele z lubelskich osiedli ma problemy ze szczurami. Gryzonie są między innymi w dzielnicy Czechów, o czym poinformowali nas Słuchacze Radia Lublin.
– Mój syn zauważył jednego na trawniku, kiedy wychodził z psem. Kiedyś, gdy poszło się do piwnicy, słuchać było, jak uciekały po słoikach. Człowiek się wtedy bał. Sąsiad wieczorem wynosił z piwnicy na łopacie ze cztery szczury. Na osiedlu są ich nory. Gdy sąsiadka wyjechała, moja córka podlewała tam kwiatki. Nic takiego nie widziała. Ale po przyjeździe pani zajrzała do szafki. Okazało się, ze jest tam porozrywany makaron i przegryzione dziury w ścianie – opowiadają mieszkańcy.
– Bazujemy na wieloletniej umowie z specjalistyczną firmą, która dwa razy do roku dokonuje zabiegów deratyzacji. Natomiast jeśli chodzi o dezynfekcję i dezynsekcje przedsiębiorstwo to działa na zgłoszenie przez poszczególne administracje. Słuchamy także mieszkańców. Staramy się reagować na ich informację szybko i na bieżąco – mówi Sławomir Osiński, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Czechów” w Lublinie. – Problemem jest jednak to, że są mieszkańcy, którzy nie wpuszczają tej firmy, żeby przeprowadziła zabiegi w ich lokalu. W wielu przypadkach w takich mieszkaniach gromadzone są nieczystości i śmieci. A niewykonanie deratyzacji w całym budynku, powoduje, że może ona być nieskuteczna.
Co zrobić, gdy zobaczymy szczura?
– Przede wszystkim nie możemy wpadać w panikę. Bardzo często do mieszkania przedostaje się tak zwany szczur śniady. Nie należy go ganiać. Wykłada się trutki i zakłada się stację lepową. Poza tym nigdy, nawet martwego, szczura nie łapie się za nasadę ogona. Są tam tak zwane ostre wyrostki. To właśnie one są najbardziej chorobotwórcze – wyjaśnia Bogdan Hruzewicz, właściciel firmy zajmującej się deratyzacją.
Zwierzęta te są groźne, głównie dlatego że mogą przenosić różne choroby.
– Szczury roznoszą wściekliznę. Poza tym żywią się odpadami, więc w ich uzębieniu znajduje się cała strefa zarazków – dodaje Bogdan Hruzewicz.
Na szczury biegające wokół bloków narzekają też niektórzy mieszkańcy osiedla Kruczkowskiego w Lublinie. Administracja osiedla twierdzi jednak, że większego problemu nie ma i na bieżąco monitoruje sprawę.
MaTo / opr. ToMa
Fot. pixabay.com