W lubelskim skansenie pokazują jak dawniej gasiło się pożary

img 1270 8

Opowieści o tym, jak przed laty gaszono pożary na wsi posłuchać można posłuchać w lubelskim skansenie.

Zwiedzający mogą usiąść na miejscu woźnicy konnego wozu strażackiego z sikawką ręczną z 1936 roku. W muzeum jest także Star 25 z 1967 roku.

– Na wsiach z pożarami walczyli ochotnicy – mówi Andrzej Figiel z Muzeum Wsi Lubelskiej. – Bogate wsie stać było na zakup sprzętu do gaszenia pożaru. Kiedy był sygnał, że się pali, każdy przybiegał, ale z wcześniej ustaloną rolą do wykonania. Jeden przyprowadzał konia do podczepienia tej sikawki, drugi przyjeżdżał z wozem drabiniastym, inni przybiegali po to, żeby pobrać sprzęt: bosaki, siekiery, wiadra. Bogatsze wsie miały co chronić i uważały, że warto było przeznaczyć jakieś dochody i postarać się wybudować remizę, bo dużo było do stracenia.

Pokazy dawnych zawodów w lubelskim skansenie odbywają się w ramach cyklu „Jak to się dawniej robiło”. W zagrodzie z Żukowa zaplanowano też pokazy szycia i naprawy uprzęży końskiej.

Pokazy odbywają się do godziny 16.00.

PaSe

Fot. Mirosław Trembecki

Exit mobile version