25-latek rażony paralizatorem. Prokuratura bada okoliczności jego śmierci

prokuratura 7

Śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci Pawła M. z Hrubieszowa wszczęła Prokuratura Okręgowa w Zamościu.

 W nocy z 1 na 2 września hrubieszowscy policjanci zostali wezwani przez ratowników medycznych, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z agresywnie zachowującym się mężczyzną. Zachowanie 25-latka wskazywało, że może być odurzony. Mężczyzna nie reagował na polecenia i atakował również ratowników i policjantów. W trakcie interwencji wybiegł na klatkę schodową, gdzie znajdowało się okno. Policjanci przypuszczali, że 25-latek będzie chciał z niego wyskoczyć. Funkcjonariusze zastosowali wobec niego środki przymusu bezpośredniego. Mężczyzna został obezwładniony i przewieziony karetką pogotowia do szpitala. Tam w nocy zmarł. 

CZYTAJ TAKŻE: Hrubieszów: prokuratura wyjaśni przyczyny śmierci 25-latka

– Kiedy policjanci wydawali mu polecenia, by odrzucił ostre narzędzie, nie reagował – mówi rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie, nadkomisarz Renata Laszczka-Rusek. – W związku z tym, że cały czas zadawał sobie rany, istniało zagrożenie dla jego życia i zdrowia. Ale w pewnym momencie zagrożenie to istniało również dla samych policjantów, bowiem zwrócił się w ich kierunku.

– Obecnie nie możemy łączyć zachowania funkcjonariuszy policji oraz skutków w postaci śmierci Pawła M. Dzisiaj została przeprowadzona sekcja zwłok. Ma ona wyjaśnić okoliczności dotyczące śmierci 25-latka, jego stanu zdrowia oraz ewentualnego przyczynienia się osób trzecich do jego śmierci. Bez wyników sekcji zwłok nie możemy mówić o jakichkolwiek dalszych krokach procesowych. Prokuratora, co do dalszego toku postępowania, będą determinowały też opinie innych biegłych – wyjaśnia Jerzy Ziarkiewicz, prokurator okręgowy w Zamościu.

– Zostały również wszczęte czynności kontrolne, zlecone przez Komendę Wojewódzka Policji w Lublinie, w związku z użyciem środków przymusu bezpośredniego, w tym urządzenia służącego do obezwładniania osób na pomocą energii elektrycznej – informuje Renata Laszczka-Rusek. – Jest to normalna procedura. Myślę, że tak powinno być. Każdy taki przypadek jest badany w zakresie zasadności, warunków i sposobu użycia takich środków.

– To są bardzo trudne interwencje dla wszystkich stron. Po pierwsze dla samych policjantów, którzy wprawdzie mają doświadczenie i praktykę, ale każda interwencja jest inna. To była sytuacja ciężka też dla ratowników medycznych, którzy powinni nieść pomoc, a w tym przypadku nie byli w stanie. Ale najbardziej trudna jest dla osób bliskich. W mieszkaniu bowiem znajdował się członek rodziny. To musi być niezwykle ciężkie, kiedy widzi on taką osobę, która rani się, zadaje sobie ból, z którą nie ma żadnego kontaktu i której po prostu nie jest w stanie pomóc.  

Dokładne wyniki sekcji zwłok będą znane w ciągu 4-5 tygodni.

AlF / MaK / ZAlew / opr. ToMa

Fot. archiwum

Exit mobile version