Z wykształcenia są archeologami, psychologami, ale jest wśród nich także weterynarz. Kilku zapaleńców założyło Leśne Pogotowie, do którego trafiają chore dzikie zwierzęta.
Ośrodek rehabilitacji w gospodarstwie pod lasem w Skrzynicach Drugich stworzyło małżeństwo archeologów: Mateusz Kulik i Lena Grusiecka.
– Mamy 5 kun, liska, wiewiórkę po wypadku z obrzękiem mózgu, myszołowa ze złamanym skrzydłem, pustułkę, „panią” bażantową, dwa gołębie, psa sparaliżowanego po postrzale z wiatrówki, ponadto 3 konie i 7 kóz – wymienia Lena Grusiecka. – Pani bażantowa nie chce nas opuścić. Wypuszczaliśmy ją kilkukrotnie i cały czas do nas wraca.
– Leśne Pogotowie jest w naszym prywatnym gospodarstwie, które kupiliśmy 10 lat temu, żeby konie, które ratujemy, miały swój dom. Tak wyszło, że jest tu teraz ośrodek rehabilitacji. Mieliśmy odłożone pieniądze na panele do kuchni, okazało się, że ratowanie konie jest ważniejsze – śmieje się Mateusz Kulik.
– Zwierzaki przynoszą do nas ludzie, którzy znajdują je gdzieś tam po drodze. Część przywozi gmina – opowiada Lena Grusiecka.
– Są przypadki, że ranne zwierzęta są znajdowane w lesie. Najczęściej zostały one poszkodowane w wypadkach – mówi Paweł Kurzyna z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie.
– Głównym celem ośrodka jest przywrócenie tych zwierząt na wolność. Nie robimy tu żadnego zoo, nie trzymamy ich dla przyjemności – dodaje Mateusz Kulik.
Leśne Pogotowie potrzebuje pomocy dobrych ludzi. Potrzebna jest pożywienie dla zwierząt, a także materiały budowlane do nowych wolier oraz… czas, który wolontariusze mogą poświęcić zwierzakom.
Z Leśnym Pogotowiem można kontaktować się pod nr 600 621 121 lub przez www.facebook.com.
PaSe
Fot. Sebastian Pawlak