Weteran polskiego podziemia niepodległościowego Zbigniew Matysiak ps. „Kowboj” spoczął dziś (19.09.) na cmentarzu przy ul Lipowej w Lublinie.
Podpułkownik Zbigniew Matysiak walczył w podziemiu jako żołnierz zgrupowania majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Po wojnie stał się więźniem politycznym. Był harcerzem, kolarzem, bokserem, a także dziesięciokrotnym mistrzem Polski w rajdach motocyklowych.
CZYTAJ TAKŻE: „Był dla nas wzorem”. Wspomnienie o ppłk Zbigniewie Matysiaku
– Żegnamy wielką postać, bohatera, postać znaną na Lubelszczyźnie. Po wojnie był sportowcem, później trenerem, wychowawcą wielu znakomitych zawodników. Ostatni okres jego życia to lata działalności kombatanckiej. W mojej ocenie był najaktywniejszym kombatantem w regionie. Mimo problemów zdrowotnych jeździł na wiele uroczystości. Traktował swoją działalność jako misję. Uważał, że musi: dać świadectwo, opowiadać o czasach konspiracji i przekazywać młodzieży etos żołnierza polskiego, , to co zawieramy w haśle „Bóg, Honor, Ojczyzna” – wspomina zmarłego Wojciech Kondrat ze Stowarzyszenia Głos Bohatera, mianowany kilka lat temu przez ppłk Matysiaka jego adiutantem.
Film Przemysław Guzewicz
– Od 6 lat organizujemy Rajdy „Zapory”. Pan Zbigniew Matysiak był ich bardzo ważnych elementem, bez których trudno sobie to wydarzenie dalej wyobrazić – stwierdza Rafał Dobrowolski z Grupy Historycznej „Zgrupowanie Radosław”. – Ceniliśmy jego humor, ale też zawsze mówił otwarcie, co myśli. Nie „bawił się” w szarości, tylko mówił, co jest czarne, a co białe.
– Kiedy mówi się „bohater”, myśli się o jakiejś osobie z książek. A my mieliśmy szczęście, że on nie był z książek. Był naszym przyjacielem. Ale nigdy nie szedł na kompromisy i pokazał swoim życiem, że można być niezłomnym – dodaje Rafał Dobrowolski.
– Chcę go wspominać w sposób pogodny i radosny. Był człowiekiem niezwykle dzielnym, odważnym, pryncypialnym, jeśli chodzi o sprawy Ojczyzny. Miał ułańską fantazję. Jeszcze pięć lat temu wjeżdżał na motocyklu na Górę Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym – tak o „Kowboju” mówi Barbara Rejniewicz, chrzestna córka mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”.
– To był człowiek, na którym się lubelski motocross w pewnym momencie oparł. Na początku lat 80. tylko właściwie trener Matysiak w nim został. Doszli nowi chłopcy, którzy zaczęli trenować pod jego okiem. No i dzisiaj jesteśmy najsilniejszym ośrodkiem motocyklowym w Polsce – zasługi Zbigniewa Matysiaka dla współczesnego sportu w regionie wymienia Piotr Więckowski z Klubu Motorowego Cross Lublin.
– Podpułkownik Matysiak był też zawsze zafascynowany kowbojami, światem Karola Maya. Nie stosował półśrodków. Albo coś było jasne, pewne, czyste i precyzyjne, albo nie. Tutaj był bezkompromisowy. Jak prawdziwy kowboj – mówi Marek Niedźwiadek z Grupy Rekonstrukcji Historycznej im 1. Pułku Legii Nadwiślańskiej Ziemi Lubelskiej NSZ.
Zbigniew Matysiak miał 92 lata.
PaSe / opr. ToMa
Na zdj.: Ostatnie pożegnanie Zbigniewa Matysiaka ps. „Kowboj”, Lublin, 19.09.2019, fot. Mirosław Trembecki