Prokuratura Rejonowa w Rykach wszczęła śledztwo dotyczące setek ton ubrań zalegających na jednej z działek w miejscowości Ownia w gminie Ryki. Wracamy do tematu, o którym mówiliśmy kilka miesięcy temu.
CZYTAJ TAKŻE: Tony gnijących ubrań i szczury. „Tu nie da się żyć”
W ubiegłym roku jeden z lubelskich przedsiębiorców na wydzierżawionej działce zaczął gromadzić odzież. Według mieszkańców w ciągu prawie trzech miesięcy przyjechało tam około 50 TIR-ów wypełnionych między innymi ubraniami.
Miała tam powstać sortownia. Potem były obietnice, że ubrania zostaną sprzątnięte. Tak się jednak nie stało, a mieszkańcy zostali z nieprzyjemnym zapachem za oknami. – Ubrania gniją i śmierdzą. Lęgną się tutaj gryzonie.
– W sprawę włączone są dwie osoby: właściciel działki oraz jej dzierżawca – podkreśla Ireneusz Kurek z Urzędu Miejskiego w Rykach. – Z pierwszym z nich mamy kontakt, z drugim niestety nie. Przesłane dokumenty dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa oraz postanowienia o nałożeniu grzywny nie zostały odebrane. Pisma wróciły do urzędu.
– Postępowanie sprawdzające, prowadzone przez tutejszą prokuraturę wykazało, iż istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa (zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności) związanego ze składowaniem wbrew przepisom odpadów, które mogą w istotny sposób wpływać na środowisko – tłumaczy Grzegorz Trusiewicz, prokurator rejonowy w Rykach.
Dodajmy, że właściciel działki nie chciał rozmawiać w tej sprawie z mediami.
ŁuG / opr. MatA
Fot. archiwum