Więźniowie, którzy po wyjściu z zakładu karnego, przechodzą od razu proces readaptacji społecznej znacznie rzadziej wchodzą w ponowny konflikt z prawem. To główny wniosek z dzisiejszego (25.10) spotkania pracowników służby więziennej, wolontariuszy i przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości.
O pracy z więźniami z perspektywy służby więziennej mówi Iwona Odyniec z Zakładu Karnego we Włodawie. – Dla nas wszyscy osadzeni, którzy przebywają w zakładach karnych czy aresztach śledczych to osoby, z którymi trzeba tak pracować, aby w momencie, gdy dojdzie do zwolnienia po raz kolejny nie popełnili przestępstwa, a ludzie, którzy żyją obok czują się bezpieczni – mówi Radiu Lublin. – Praca polega na tym, żeby osadzony przewartościował swoje życie. Zaczyna się ona z chwilą przyjęcia osadzonego do zakładu, aby po wyjściu na wolność nie był bezradnym człowiekiem. Chodzi o to, by znalazł zatrudnienie, docenił wartość rodziny, żeby mógł sam w siebie zainwestować i nie czuł się odtrącony – dodaje.
– Prowadzimy w Białymstoku ośrodek readaptacji dla osób skazanych opuszczających zakłady karne. Od pierwszego dnia obejmujemy ich wszechstronną pomocą – opowiada Bożena Norkowska ze Stowarzyszenia Penitencjarnego „Patronat”. – Taka pomoc polega na przede wszystkim zaopatrzeniu w podstawowe rzeczy, których nie mają bezpośrednio po opuszczeniu więzienia. Często wyrabiamy dowód osobisty, meldujemy u siebie, udzielamy pomocy odzieżowej, dajemy środki higieny i organizujemy zakwaterowanie, jeżeli są to osoby bezdomne – dodaje.
– Już od ponad 15 lat prowadzimy działania skierowane na readaptacje społeczną – zaznacza Karolina Wychowaniak z Centrum Wolontariatu w Lublinie. – Pracujemy z osobami bezdomnymi, więźniami. To co robimy to jest wsparcie ich w tym najtrudniejszym okresie bezpośrednio po wyjściu z więzienia do 3 miesięcy. W tym czasie mogą u nas uzyskać pomoc psychologiczną, prawną czy doraźną w poszukiwaniu pracy. Od niedawna dysponujemy domem, ośrodkiem pomocy, w którym te osoby mogą przez 3 miesiące mieszkać. W tym czasie są prowadzone takie działania readaptacyjne – dodaje.
Dom dla byłych więźniów w Lublinie zaczął działać pod koniec lipca. Obecnie mieszkają w nim 4 osoby, które aktualnie pracują albo szukają pracy i biorą udział w różnych kursach zawodowych.
– Miałem do czynienia z takimi przypadkami, gdzie te osoby po opuszczeniu zakładu karnego nie mogły z bardzo różnych powodów wrócić do swoich rodzin – mówi członek Prezydium Rady Głównej do spraw pomocy więźniom przy Ministerstwie Sprawiedliwości i współzałożyciel Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu w Lublinie, ks. Mieczysław Puzewicz. – Z myślą o nich ten ośrodek powstawał. To też jest ważne, żeby to miejsce przypominało dom. Nie ma tam kogoś w rodzaju dozorcy. To nie może przypominać więzienia o bardziej łagodnym charakterze – dodaje.
– To nie jest praca na sukces. Wystrzegam się tego słowa, ale mamy sporo byłych skazanych, którzy wracają do nas jako osoby wolne. Zakładają rodziny, mają mieszkania – zaznacza Norkowska. – Wyszły z bezdomności i do społeczeństwa – dodaje.
– Tu jest paradoksalna sytuacja – podkreśla ks. Puzewicz. – W Polsce nie ma ustawy o readaptacji społecznej, a readaptacja jest, trwa. To czego my się podejmujemy to są właśnie działania o takim charakterze. Nie ma natomiast ustawy, która połączyłaby system różnych działań. Miejmy nadzieję, że w końcu do tego dojdzie – dodaje.
MaK / opr. PaW
Fot. Magdalena Kowalska