Na początku roku szkolnego wielu rodziców stoi przed dylematem dotyczącym kieszonkowego dla swoich dzieci. Jak wysokie powinno być? Co jaki czas je dawać? Od jakiego wieku najlepiej je wypłacać? Czy w ogóle jest potrzebne?
Eksperci podpowiadają – przekazywanie dzieciom drobnych kwot uczy samodzielności, oszczędności i wprowadza najmłodszych w świat finansów. W podobnym tonie wypowiadają się uczniowie, którym na ogół obce są dylematy dorosłych. – W szkolnym sklepiku jest mnóstwo ciekawych rzeczy do kupienia – przyznają zgodnie.
– Konsumpcja czy oszczędzanie? Mądrych wyborów trzeba uczyć od małego – podkreślają rodzice.
– Łatwiej jest gospodarować pieniędzmi w krótszym okresie czasu. Celem dawania kieszonkowego jest nauka planowania i rozsądnego gospodarowania finansami. Kwoty nie muszą być duże – tłumaczy Radosław Mącik z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Ważna jest tutaj także konsekwencja rodziców.
– To bardzo istotny krok w rozwoju poczucia niezależności. To wkroczenie w dorosłość, finansowa edukacja i nauka samokontroli. Najlepiej zaczynać w wieku szkolnym – radzi psycholog Barbara Wojtanowska-Janusz. – Trzeba jednak odróżnić kieszonkowe od nagradzania, by nie kształtować postawy roszczeniowej u dziecka.
Z badań Instytutu Badania Opinii Homo Homini wynika, że 75% rodziców w Polsce wypłaca kieszonkowe. Zdecydowana większość pieniędzy, bo aż 6% – wydawana jest na słodycze. Na kolejnych miejscach znalazły się ubrania, zabawki i książki.
SuPer / opr. MatA
Fot. pixabay.com