Województwo lubelskie zajmuje 4. miejsce w Polsce pod względem liczby zatruć dopalaczami. Liczba takich przypadków systematycznie wzrasta, a zdaniem specjalistów, tylko część osób, które ich doświadczyły, trafia do lekarzy.
Dziś (11.01.) o tym problemie na dwóch konferencjach rozmawiali lekarze, psycholodzy, pedagodzy, inspektorzy sanepidu i policjanci.
W Trybunale Koronnym podsumowano lokalną kampanię miasta Lublin „Dopalacze – droga donikąd”. W Lubelskim Centrum Konferencyjnym zorganizowano natomiast seminarium „Dopalacze – zastosuj dawkę myślenia”.
Gośćmi jednego ze spotkań byli uczniowie lubelskich szkół średnich. – Jak przyznaje jedna z zapytanych licealistek – problem dopalaczy nie jest kwestią abstrakcyjną, to realna sprawa osób wokół nas. Uważam, że jest to bardzo powszechny problem, które dotyczy nie tylko środowisk patologicznych. Ludzie wykształceni też zażywają dopalacze. Znam właścicieli firm, którzy mieli z tym problem. Biorą je po to, żeby zobaczyć, jak to jest, a później się uzależniają.
Dopalacze to wciąż ogromny problem
– Od początku roku mieliśmy ponad 230 pacjentów zatrutych substancjami psychoaktywnymi i dopalaczami. To dużo. Mniej więcej tyle, ile w 2015 roku, kiedy był „boom” na dopalacze i takich zatruć w całej Polsce było bardzo dużo. Niestety problem się nie zmniejsza – informuje dr n. med. Jarosław Szponar, kierownik Klinicznego Oddziału Toksykologiczno-Kardiologicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie.
– Diagnozujemy coraz więcej zatruć dopalaczami. Warto przy tym pamiętać, że o wielu takich przypadkach nie wiemy. Młodzi ludzie, nawet jeżeli czują się źle po zażyciu takich środków, często nie zgłaszają tego ani rodzicom, ani lekarzom. Na oddziały toksykologii trafiają osoby w bardzo poważnym stanie – mówi podkomisarz Dorota Gil z Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
– Można mówić już o dzieciach 12-14 letnich, które próbują sięgać po takie środki. Młodzież nie widzi zagrożenia, nie dostrzega, że nawet jednorazowe zażycie takich środków może się źle skończyć, nawet utratą zdrowia czy życia albo kalectwem – stwierdza Marzena Gruszka, pedagog szkolny.
Zwalczanie zagrożenia jest bardzo trudne
– Do tego, żeby przyjść na terapię, trzeba dojrzeć. Musimy sobie z przykrością powiedzieć, że większość takich substancji w pierwszym okresie zażywania przynosi pozytywne doznania. Najpierw jest nam fajnie, a przy okazji „wybucha bomba” i zaczynają się skutki negatywne – stwierdza Leszek Iwaniak, psychoterapeuta uzależnień ze Stowarzyszenia Monar.
– Do końca września zgłoszono nam 110 zatruć tzw. dopalaczami, a walka z nimi jest szczególnie trudna – mówi Barbara Sawa-Wojdanowicz z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Forma, w jakiej dopalacze są obecnie oferowane do sprzedaży, czyli poprzez strony internetowe, utrudnia nam walkę z tym procederem. Mamy ustawowy zapis, który pozwala nam eliminować w rynku punkty stacjonarne, natomiast sprzedaż internetowa jest poza naszym zasięgiem.
Jak dodaje Barbara Sawa-Wojdanowicz, sytuacja jednak powinna się niedługo zmienić. – Liczymy, że świeża nowelizacja ustaw o Państwowej Inspekcji Sanitarnej i przeciwdziałaniu narkomanii pomogą nam i wyeliminują problem dopalaczy. Dzięki tym zmianom w prawie duża grupa substancji psychoaktywnych i środków zastępczych trafiła na listę substancji zakazanych.
Ustawa przewiduje również wyższe kary za posiadanie i handel dopalaczami. Za ich posiadanie od teraz grozi do 3 lat więzienia, za handel nimi nawet do 12 lat więzienia.
MaK / opr. ToMa