Niebezpieczna choroba wraca do Polski. Jest jeden sposób, aby ją zatrzymać

34511502 1834053789989513 277369473306984448 n 2

Wzrasta popularność ruchów antyszczepionkowych tzw. STOP NOP. Dziś (03.10) w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy, która znosi obowiązek szczepień ochronnych. Byłyby one obowiązkowe w przypadku ogłoszenia zagrożenia epidemicznego. 

Tymczasem w tym roku trzykrotnie wzrosła liczba zachorowań na odrę w Polsce. Do tej pory odnotowano 123 przypadki, w ubiegłym roku w analogicznym okresie było 46 takich przypadków. 

Odra przychodzi do nas z krajów ościennych, tam były już przypadki epidemii. – Niebezpieczeństwo na razie omija województwo lubelskie. W tym roku mamy tylko 2 przypadki zachorowań – to bardzo mało – zauważa Lubelski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Lublinie, Irmina Nikiel. – Cały czas patrzę z niepokojem w stronę tych, którzy nie szczepią swoich dzieci, bo wiem jak bardzo ryzykują.

Przypadki się zdarzają

– Nie widzieliśmy odry bardzo dawno temu – przyznaje Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Mieliśmy jeden przypadek pacjenta niepochodzącego z Polski, ale przebieg był bez powikłań i nie doszło do kolejnych zakażeń. Osoby, które miały kontakt z pacjentem były już przestraszone.

Odra jest niebezpieczna

– Odra jest chorobą bardzo podstępną – dodaje Irmina Nikiel. – Chociaż przebiega, jak inne choroby zakaźne: wysypka, gorączka, świąd skóry, ona potrafi od kilku latach od przechorowania dać objawy ze strony układu nerwowego, są to poważne komplikacje, łącznie z zapaleniem mózgu.

– Zachorowania, jakie zdarzały się w krajach ościennych i Polsce, były konsekwencją przywleczenia zakażeń zza naszej wschodniej granicy – Ukrainy i Białorusi – zaznacza Krzysztof Tomasiewicz. – Wynika to z faktu, że tam program szczepień nie był realizowany w sposób odpowiedni, a zachorowań tam było sporo. W momencie, gdy mamy tak duży ruch transgraniczny i wiele osób przyjeżdża ze Wschodu jest szansa, że możemy przylec te zakażenia.

Choroba idzie ze Wschodu

– W roku 2016 na terenie Lubelszczyzny mieliśmy ponad 70 przypadków zachorowań. Występowały one głównie w powiecie bialsko-podlaskim, gdzie znajduje się ośrodek dla uchodźców. W związku z intensywną migracją zza wschodniej granicy przyjeżdżały do nas osoby, które nie były uodpornione i zarażały się od siebie nawzajem.

Problemem jest brak szczepień

– Problem nie dotyczy wyłącznie Ukrainy i Białorusi, jest wiele krajów, gdzie zachorowania te są powszechne. Jednak dzięki szczepieniom byliśmy do tej pory chronieni. Szczepienia nie chronią tylko osób szczepionych, ale również te, które nie mogą być szczepione.

– Jeżeli społeczeństwo jest wyszczepione w odpowiednio wysokim procencie, czyli 95 procentach, to istnieje odporność populacyjna. Polega to na tym, że wirus, który chciałby krążyć w środowisku i namnażać się w nim nie ma gdzie tego robić. Osoby zaszczepione chronią słabsze osoby. Jeżeli zaś z powodu „widzi mi się” rodziców nie szczepimy dzieci to dzieci słabsze nie są chronione. To postawa prospołeczna albo antyspołeczna.

Czynnik wyszczepialności społeczeństwa na odrę jest w naszym województwie niższy niż zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia. Wynosi on 93% u dzieci w trzecim roku życia i tylko 70%, jeżeli chodzi o szczepienia dzieci w 1 roku życia. 

MaK

Fot. KS

Exit mobile version