Problem z drogą gminną w miejscowości Góry na terenie gminy Kazimierz Dolny. Po wytyczeniu obrębu działek przez geodetę okazało się, że granica jednej z nich przebiega przez wyłożoną asfaltem nawierzchnię drogi przy ulicy Nadedworce. Z drugiej strony jezdnię okalają stare dęby.
– Problem polega na tym, że 90% dróg lokalnych nie ma tu uregulowania prawnego – mówi przedstawiciel samorządu mieszkańców Kazimierza Dolnego Janusz Kowalski. – Mamy tu do czynienia z paradoksem, że najpierw wylano asfalt, a później zawołano geodetę. Niestety 1/3 drogi biegnie w działce sąsiada, który ma prawo do roszczeń – nie jest to nic dziwnego. Z drugiej strony mamy dęby, jeden z nich ma co najmniej 80-90 lat, więc możemy go wyciąć, tylko co jest ważniejsze?
Drzewa zajęły drogę
– Przez dziesiątki lat drzewa rosnąc w pasie drogi anektowały go, zajmując jego znaczącą część – przyznaje Andrzej Pisula, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Bywa, że droga jest zajęta przez drzewa na szerokość 2 metrów. Mieszkańcy chcąc je ominąć zajeżdżali powierzchnię pól uprawnych, których właścicielami są osoby fizyczne. Przez lata wydawało się, że droga przebiega tak, jak jest w terenie. Po wytyczeniu drogi przez geodetów okazuje się, że droga anektowała część terenów prywatnych. Są mieszkańcy, którzy stają w obronie drzew i nie pozwalają ich wycinać – uważają, że powinniśmy drzewa zostawić i je omijać. Natomiast ci, którzy zajeżdżono pola mówią co innego.
Asfalt na działce
– Jestem zaskoczony, że położyli asfalt na mojej działce – mówi jestem z właścicieli ziemi. – Gdy zaczęły się budowy, to rozjeździli mi działkę. Mówią, że nie wolno usunąć drzew, które rosną w drodze. Nie rozumiem, jak konserwator może się na to nie godzić. Oni mają mi zebrać ten asfalt. Postawię tam słupki – nie widzę innego wyjścia.
Nie usuwać drzew
– Początkowo droga miała się przesunąć w stronę szpaleru drzew różnych gatunków, niektóre z nich są wartościowymi okazami – zauważa Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków. – Prowadziliśmy korespondencję z urzędem miasta, byłem też na miejscu osobiście, ustaliliśmy, że drzewa zostają.
Co z bezpieczeństwem?
– Droga ograniczona przez drzewa ma szerokość 1,5 metra. Jeśli my nie wytniemy drzew, a właściciele nie sprzedadzą nam swojej powierzchni, to wóz straży pożarnej, większy samochód czy karetka pogotowia będzie miała problem z przejechaniem. Sytuacja jest patowa.
– W tym konkretnym przypadku burmistrz zwrócił się do nas z prośbą o wyrażenie opinii – mówi bryg. Krzysztof Morawski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Puławach. – Trudno mówić w teorii, bo w takich przypadkach robimy praktyczne sprawdzenie – dojazd na miejsce samochodem ciężkim. W tym przypadku swoje możliwości sprawdzi też ochotnicza straż pożarna z Kazimierza Dolnego, która dokona objazdu drogami i sprawdzi czy te obawy i informacje się potwierdzają. Jeśli tak będzie, trzeba będzie rozważyć, co można zrobić. Być może pielęgnacja przestrzeni w obrębie drogi będzie konieczna.
Dodajmy, że strażacy mają wizytować ten teren w najbliższy czwartek (04.10).
ŁuG
Fot. Łukasz Grabczak