Miasta i regiony potrzebują Unii Europejskiej, ale bez nich nie będzie Unii. Unia to nie Bruksela i jej urzędnicy, tylko wspólnota 510 milionów mieszkańców, powtórzył kończąc dziś (10.10) plenarne posiedzenie Komitetu Regionów jego przewodniczący, Karl-Heinz Lambertz. To społeczności lokalne powinny decydować jak wykorzystać unijne fundusze i temu należy podporządkować politykę spójności. Może to przewrócić wiarę w podstawowe idee Unii, negowane choćby przez nacjonalistów.
Lambertz podpowiedział jak trafić do mieszkańców Unii. – Przez ich serca i umysły. Myślę, że serce odgrywa tu szczególnie ważną rolę w czasach, gdy nacjonaliści i populiści starają się jak najczęściej mówić o unii europejskiej w sposób jak najgorszy.
Kluczem ma być rozpoczęcie powszechnego dialogu z obywatelami o przyszłości wspólnoty. Tymczasem Komitet Regionów, jako ciało opiniodawcze Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego jednomyślnie odrzucił propozycje tej pierwszej, by ograniczyć wsparcie dla polityki spójności i rolnictwa po roku 2020. Deklarowana przez Komisję w budżecie na lata 2021-2027 kwota 373 miliardów na wyrównywanie dysproporcji rozwojowych oznacza przy uwzględnieniu inflacji 10 procentowy spadek wsparcia dla najuboższych regionów w 15 krajach, głównie w Europie Wschodniej, w tym w Polsce.
JB
Fot. Jacek Bieniaszkiewicz