Omawiając jakiś czas temu komiks zatytułowany Beneficio wspomniałem na pewno, iż jest to rzecz niezwykle poetycka. I choć poezja nie jest środowiskiem, w którym obracam się na co dzień, w związku z czym moje kompetencje do oceny tego rodzaju dzieł są znikome, to jednak o Zwrotniku Panny, nowym komiksie autorstwa Krzysztofa Gawronkiewicza i Michała Kalickiego ponownie powiem, że jest poetycki. Tym razem jest to poezja szkicowa, momentami usypiająca. Budząca jakimś świetnym zdaniem lub zdaniem wkomponowanym w rysunek, ale najczęściej jednak samymi rysunkami. Ponownie jest to szkicownik jednego z najlepszych polskich rysowników. Tym razem autorzy wraz ze swoją bohaterką i jej pełną myśli głową zabierają nas na wycieczkę na plażę, nad morze, do Międzyzdrojów. Poezja wpisana jest tu w ramki kadrów, a usypiająca nuda opisana momentami bardzo precyzyjnie. Zwrotnik Panny zdaje się bardziej spójny niż Beneficio. Rysunki są tu genialne. Tekstowo bywa różnie, ale doceniam nawiązanie do poprzedniego albumu autorów, świetny opis na tylnej okładce i znakomitą, poetycką pętelkę.
(Zwrotnik Panny. Scenariusz: Michał Kalicki. Rysunki: Krzysztof Gawronkiewicz, wyd. timof comics 2018)
Z rejonów poezji przeniosę się teraz na grunt superbohaterszczyzny. Bo oto dzięki debiutującemu na rynku wydawnictwu KBoom do sprzedaży trafił album Waleczni. Dla fanów trykotów zarówno ten, jak i następne komiksy tego edytora, mogą być odtrutką na powtarzalność i pompatyczność wałkowaną od lat przez Marvela i DC. Tym, którzy chcieli superbohaterów porzucić na zawsze, mówię: „zaczekajcie. Zostańcie jeszcze chwilę. Jest nadzieja!” Bo choć opisana w Walecznych historia to standard, obecny w amerykańskim komiksie od lat, to jednak można ten komiks posądzić o swego rodzaju świeżość. Są nowi bohaterowie, na czele z nieśmiertelnym wiecznym wojownikiem, ninją z literką „k” na końcu, wizygockim wojem uwięzionym w naszych czasach oraz pozbawionym emocji cyborgiem. Nie mają śmiesznych wdzianek. Stawiają czoła całkiem sensownie rozpisanemu zagrożeniu. I są prowadzeni przez profesjonalnych artystów (Jeff Lemire i Matt Kindt za sterami scenariusza oraz Paolo Rivera i Joe Rivera jako rysownicy). Waleczni to solidne czytadło nie udające, że jest czymś więcej. Jednocześnie jest to komiks, który w bardzo sprytny sposób, w zwartej fabule, wprowadza na arenę postaci, które następnie będziemy mogli zobaczyć w oddzielnych seriach. Kibicuję wydawnictwu w kolejnych publikacjach i daję nadzieję tym, którzy zwątpili w herosów.
(Waleczni. Scenariusz: Jeff Lemire, Matt Kindt. Rysunki: Paolo Rivera, Joe Rivera. Wydawca: KBoom, 2018)
Tymczasem komiks Invincible. Nieustraszony nie musi dawać nadziei. Ta seria to hołd dla superbohaterów. Schemat zostaje tu przekuty w oryginalną jakość. To taki superbohaterski komiks ostateczny, prowadzący bohatera od A do Z superbohaterstwa. W pierwszym tomie jest więc nastolatek który odkrywa supermoce. Są ukazane relacje rodzinne. Są pierwsze wejścia w świat trykotów, inauguracyjne misje i sukcesy żółtodzioba. Jest godny przeciwnik i konkretni towarzysze broni. Oraz mnóstwo akcji i postaci z cyklu „gdzieś już ich wszystkich widziałem”. Robert Kirkman i Cory Walker od podstaw stworzyli historię, która gra na emocjach czytelnika wychowanego na komiksach bohaterskich. Jest tu mnóstwo cytatów i zapożyczeń, przepisanych na nowo scen, ale też ukrytych komentarzy na temat branży komiksowej. Na łamach Invincible spotyka się przeszłość i teraźniejszość komiksu spod znaku rajtuzów i peleryny. W jakimś stopniu pewnie zahacza również o przyszłość, bo na pewno serial stanie się – a nawet już się stał – wyznacznikiem pisania o superbohaterach dla wielu młodych twórców. Pierwszy tom polskiej edycji zawiera trzynaście zeszytów. Lada moment na rynku pojawi się tom drugi. Na zachodzie seria już się zakończyła i w zgodnej opinii krytyków i czytelników trzymała poziom cały czas.
(Invincible. Scenariusz: Robert Kirkman. Rysunki: Cory Walker. Wydawca: Egmont Polska, 2018)