Już po raz osiemnasty Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w sezonie jesienno-zimowym uruchomiło program pomocy osobom bezdomnym. Wszyscy potrzebujący wsparcia w punkcie przy ul. 1 Maja w Lublinie otrzymują gorące posiłki, odzież, opatrunki oraz pomoc psychologiczną.
– Codziennie z posiłków korzysta blisko 80 osób – mówi delegat biskupi ds. pomocy osobom wykluczonym ks. Mieczysław Puzewicz: – W weekendy nie działają inne formy wsparcia organizowane przez miasto, czy też Bractwo Św. Brata Alberta. W dni powszednie, jeśli ktoś jest sprytny, to wejdzie na zupę na ul. Zielonej, ale przed nocą, kiedy jest największa potrzeba kalorii, my jako jedyni świadczymy posiłek.
– Wydajemy ok. 40 litrów zupy, a jeżeli podopiecznych jest więcej, to dorabiamy kanapki – mówi Barbara Cholewa, koordynator Gorącego Patrolu w Centrum Wolontariatu: – Czasem dostajemy tez drugie danie.
– Obliczyłem, że przez nasz ośrodek rocznie przewija się ponad 600 osób – dodaje ks. Mieczysław Puzewicz: – Obserwuję, że jest coraz większa liczba bezdomnych kobiet. Co jest bardzo niepokojące, to ten spadający wiek, bo najmłodszy, którym się opiekujemy, ma skończone 22 lata.
– Gorący Patrol to bardzo dobra inicjatywa. Chylę czoło przed wszystkimi młodymi ludźmi, którzy angażują się w te działania – mówi Renata Babiarz, dyrektor Ośrodka Wsparcia dla Osób Bezdomnych Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta: – Staramy się, żeby nikt od nas nie wyszedł głodny, ale to nie znaczy, że do naszego ośrodka na Dolnej Panny Marii przychodzą wszyscy. Do Gorącego Patrolu prawdopodobnie też przychodzą takie osoby, których my nie znamy.
– Zaczynaliśmy jeżdżąc po dworcu, działkach, pustostanach – mówi Barbara Cholewa: – Poza tym próbujemy, żeby ci ludzie wychodzili z bezdomności. Przygotowaliśmy program „Powrót”. Proponujemy im kursy zawodowe, staż pracy, hostel.
Z gorącego posiłku od poniedziałku do piątku o godz. 19,00 a w weekendy o 14.00 mogą skorzystać także osoby nietrzeźwe.
PaSe (opr. DySzcz)
Fot. archiwum