Grzegorz Turnau przedstawia „Bedford School”

bedford school okladka plyty

To pierwszy anglojęzyczny album Grzegorza Turnaua. Złożyły się na niego utwory, które towarzyszyły mu od dzieciństwa i które w dużej mierze ukształtowały go jako piosenkarza.

Niedoszły absolwent muzycznej podstawówki rok szkolny 1980/81 spędził w angielskiej Bedford School, gdzie ponownie polubił fortepian, starając się dobrać ze słuchu właściwe akordy do ulubionych piosenek Lennona i McCartney’a. Niektóre z nich są starsze ode mnie, inne – poza kilkoma wyjątkami – pochodzą z lat 70. i 80. A przecież te błyskotliwe utwory mogłyby równie dobrze powstać dopiero wczoraj – nie ma w nich niczego, co można by uznać za przebrzmiałe – mówi Grzegorz Turnau. Jest też ten album oczywistym wyrazem podziwu dla wszystkich moich IDOLI, a także osobistą pamiątką dla tych, którzy podzielali (i wciąż dzielą) moje fascynacje i którzy bywali świadkami moich późnonocnych rejsów po śpiewnikach, nierzadko nucąc ze mną.

Charakter albumu określa taka właśnie niezobowiązująca, domowa atmosfera: od kameralnych piosenek z towarzyszeniem samego pianina, poprzez nasycone irlandzkim brzmieniem utwory nagrane z zespołem Shannon i jego charyzmatyczną wokalistką Marią Rumińską, aż po mocniejsze akcenty z udziałem stałych współpracowników Grzegorza (Cezary Konrad, Jacek Królik, Robert Kubiszyn, Robert Majewski oraz Leszek Szczerba). Natomiast całość brzmienia album zawdzięcza Leszkowi Kamińskiemu. Na płycie, poza autorską piosenką tytułową, odnaleźć można nowe, „turnauowskie” aranżacje utworów znanych z repertuaru takich artystów jak The Beatles, Paul McCartney, Billy Joel, Donald Fagen, Sting czy Queen.

Pierwotnie zamierzałem zatytułować tę płytę „For No One” – w nawiązaniu do emblematycznej beatlesowskiej ballady – mówi Grzegorz Turnau. – Skoro często wracałem do tych piosenek i grywałem je dla relaksu czy podczas domowych imprez, tytuł wydawał się odpowiedni: ta płyta nie jest „dla kogoś”, tylko dla mnie. Ale w końcu nazwałem ją „Bedford School”. Dlaczego? Wyjaśnieniem jest piosenka tytułowa. W każdym razie – mam taką nadzieję  – przyznaje artysta. Właśnie ta piosenka została utworem promującym najnowszą płytę Grzegorza Turnaua.

(fot.nadesłane)

Exit mobile version