Niezjedzone obiady – czy można je przekazać?

zupa

Restauratorzy i dyrektorzy szkół, chcą przekazywać żywność osobom potrzebującym, ale w praktyce nie jest to proste. Każdego dnia niewykorzystane posiłki są wyrzucane. Teoretycznie nie ma przepisu zakazującego oddawania niewykorzystanego pożywienia, jednak w przypadku ewentualnego zatrucia korzystających z takiej pomocy, konsekwencje mogą być dotkliwe.

Mnóstwo niewykorzystanych posiłków

– Chcielibyśmy, aby dobre jakościowo produkty z naszej restauracji trafiały do głodnych i przemarzniętych potrzebujących, ale niesienie pomocy w taki sposób, nie jest sprawą oczywistą – mówi manager jednego z lubelskich lokali Wioleta Welman. – Nie ma możliwości dostarczania żywności przetworzonej jak np. zupy. Po prostu boimy się je oddawać i zwykle są przez nas utylizowane. Jedzeniem, które zostaje jak zupy, kotlety czy mięsa przerobione można się podzielić. W naszej restauracji przygotowujemy wszystko na bieżąco. Zupy gotowane są z dnia na dzień, więc jeżeli coś zostaje to możemy to oddać, a niestety nie ma takiej możliwości. Niewykorzystane sałaty, owoce i warzywa idą do śmieci.

– Dziennie pozostaje nam średnio 60 pełnych, wartościowych obiadów – przyznaje Danuta Nowakowska-Bartłomiejczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 6 w Lublinie. – Rodzice nie zgłaszają niedyspozycji swoich dzieci, więc niewykorzystane porcje wrzucamy do utylizacji. Niepokoi nas ta sytuacja i chcielibyśmy ją w jakiś sposób rozwiązać. Jesteśmy gotowi oddawać minimum 50 pełnowartościowych porcji. 

Ponoszenie odpowiedzialności

– W momencie dostarczania żywności to my bierzemy za nią odpowiedzialność, ryzykujemy tym, że produkty mogą nie być świeże – tłumaczy Monika Siwko, prezes Bractwa Miłosierdzia św. Brata Alberta. – Gdy wydajemy je podopiecznym to my odpowiadamy za to co dajemy, a nie osoba dostarczająca je. Gdyby komuś to zaszkodziło to my ponosimy winę. Gdy kończy się okres świąteczny to u nas rozpoczynają się pielgrzymki osób, które chcą przekazać przygotowane przez siebie posiłki. My po prostu nie możemy ich przyjąć.

Co można przekazać?

– Nie można narażać potencjalnego konsumenta na utratę zdrowia czy życia – zaznacza Anna Strzyż, zastępca lubelskiego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Lublinie. – Musimy mieć pewność, że produkt, który trafi do jadłodzielni jest bezpieczny. Nie mamy pewności, że produkt zamiast zostać wyrzucony na śmietnik, bo nie nadaje się do spożycia, nie został przekazany do jadłodzielni. Obiekty jak jadłodzielnie nie są objęte nadzorem inspekcji sanitarnej, ponieważ nie są to zakłady. Sanepid wkroczy, gdy okaże się, posiłki wydane w jadłodzielni komuś zaszkodziły, czyli dojdzie do zatrucia pokarmowego. Wtedy będziemy prowadzić dochodzenie epidemiologiczne.

– Musimy stosować przepisy prawa żywnościowego – dodaje Strzyż. – Przyjmować produkty, które mają oznaczony termin przydatności do spożycia. Gotowych produktów z restauracji, cateringu czy stołówek szkolnych nie możemy przyjmować.

Problem marnowania jedzenia dotyczy nie tylko firm, ale także każdego z nas. 42% Polaków przyznaje, że zdarza im się wyrzucać żywność. Rocznie marnujemy 235 kilogramów żywności na jedną osobę. Pod tym względem zajmujemy 5 miejsce w Europie – wynika z badań zleconych na potrzeby Federacji Polskich Banków Żywności.

SuPer / opr. KS

Fot. pixabay.com

Exit mobile version