Tętnicze nadciśnienie płucne: choroba bardzo groźna i mało znana

kardiolog

Tętnicze nadciśnienie płucne to choroba, która, jeśli nie jest leczona, prowadzi do śmierci pacjenta. Z kolei prawidłowa terapia umożliwia poprawę komfortu życia a nawet powrót do zawodowej aktywności. Problem polega jednak na tym, że rozpoznanie tej choroby wcale nie jest łatwe.

O chorobach krążenia płucnego dyskutują dzisiaj (16.11.) w Lublinie uczestnicy VIII Konferencji Sekcji Krążenia Płucnego.

– Problem pojawia się, gdy odgałęzienia tętnicy płucnej nie funkcjonują prawidłowo i zaczynają się kurczyć i zarastać. To drugie jest najgorsze, ponieważ działa właściwie jak miejscowo złośliwy nowotwór. Przy czym nie niszczy okolicznych tkanek, ale utrudnia pracę prawej komory serca. Zaczyna ona być niewydolna, przestaje pompować odpowiednią objętość krwi i dostarczać organizmowi odpowiednią ilość natlenowanej krwi – na czym polega tętnicze nadciśnienie płucne wyjaśnia kardiolog, prof. dr hab. n. med. Adam Torbicki.

To choroba dość rzadka

– W Polsce jest około tysiąc pacjentów na nią cierpiących. Ale prawdopodobnie wielu nie zostało zdiagnozowanych. Są województwa, gdzie zapadalność na to schorzenie jest duża – około 4 osób na 100 tysięcy mieszkańców, ale są też regiony, gdzie jest znacznie, znacznie mniejsza. Myślimy, że w tych miejscach choroba ta nie jest jeszcze zdiagnozowana – uważa kardiolog prof. dr hab. n. med. Grzegorz Kopeć.

– Samo nadciśnienie płucne jest dość powszechnym problemem w innych jednostkach chorobowych: niewydolności lewej komory serca czy chorobach płuc. Ale te postacie nie są aż tak groźne. Musimy wyłapać z całego oceanu pacjentów z „banalnym” nadciśnieniem płucnym, tych wymagają szczegółowego „opracowania” pod kątem tego, skąd to nadciśnienie się bierze – dodaje prof. Adam Torbicki. – Tętnicze nadciśnienie płucne wiąże się z niektórymi chorobami tkanki łącznej czy infekcjami, ale najważniejsza część to są ci pacjenci, dla których rozpoznanie tego schorzenia jest „jak piorun z jasnego nieba”.

Jakie są objawy tego schorzenia?

– Duszność przy wysiłku, który do tej pory tolerowaliśmy zupełnie dobrze – wyjaśnia prof. Adam Torbicki.

– Apelujemy przede wszystkim do lekarzy: proszę pamiętać, że rozpoznanie tej choroby nie jest stawiane „na ulicy”. To hipoteza, którą można wysunąć, jeśli pacjent nie choruje na żadne częściej występujące przyczyny duszności wysiłkowej – mówi dr n. med. Piotr Błaszczak, przewodniczący komitetu organizacyjnego VIII Konferencji Sekcji Krążenia Płucnego. Jak dodaje, pacjent powinien obawiać się, iż może cierpieć na tę chorobę, kiedy wielu lekarzy, których odwiedził, nie wie, dlaczego tak łatwo się męczy.

Do tego dochodzą: ucisk i ból w klatce piersiowej oraz omdlenia, które pojawiają się przy wysiłku fizycznym.

Perspektywy leczenia są jednak coraz lepsze

– Najbliższą perspektywą są korzyści z wprowadzonego teraz nowego programu terapeutycznego, który pozwoli nam skuteczniej leczyć tę trudną chorobę, dając nam szansę na łączenie terapii, tak, jak to bywa w przypadku nowotworów czy AIDS. To ostatnie schorzenie, dzięki takim łączonym terapiom, zostało właściwie zamienione ze śmiertelnego w przewlekłe.

WB / opr. ToMa

Exit mobile version