Obojętność kierowców to niestety problem wciąż aktualny. Mógł się o tym przekonać 20-letni mieszkaniec Białej Podlaskiej. Jadąc nocą samochodem ulicą Warszawską, chciał uniknąć wypadku i wjechał do głębokiego rowu. Przez blisko pół godziny przejeżdżający kierowcy nie udzielili mu pomocy…
– Przed maskę wyskoczyła mi sarna. Starałem się uniknąć zderzenia z nią i wjechałam do rowu. Mijało mnie wiele samochodów, ale nikt się nie zatrzymał. Po około 20 minutach pomogła mi jedna z kierujących. Na szczęście nic się stało, ale było nerwowo i stresująco. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, w której nikt się nie zatrzymał. To droga publiczna – jedna z głównych w Białej Podlaskiej. Zaskoczyła mnie znieczulica innych kierowców.
– Jeżeli jesteśmy świadkami wypadku drogowego, mamy obowiązek udzielić pomocy osobom uczestniczącym w tym zdarzeniu. Mówi o tym kodeks karny – podkreśla Barbara Salczyńska-Pyrchla z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej. – Brak reakcji skutkuje odpowiedzialnością karną. Trzeba także wezwać służby ratunkowe i zabezpieczyć miejsce. Nie zapominajmy, że najważniejsze jest nasze własne bezpieczeństwo.
– Każdego z nas może spotkać wypadek. Musimy sobie pomagać – przyznają zgodnie bialczanie. – Tymczasem kierowcy nieustannie się pieszą. Niektórzy boją się także, że udzielą pomocy nieprawidłowo.
Dlaczego prowadzący mijają innych w potrzebie? – Towarzyszy im strach – tłumaczy psycholog Anetta Mąka. – Często mają przekonanie, że nie potrafią prawidłowo udzielać pierwszej pomocy. Każdy kiedyś ćwiczył, ale nikt nie ma w tym wprawy. Wydaje nam się, że ktoś inny zrobiły to lepiej. Powodem lęku jest także pora dnia, czyli noc. Współcześnie boimy się siebie nawzajem. Bardzo łatwo się usprawiedliwiamy. Koncentrujemy się na potrzebach własnych i swoich najbliższych.
Do podobnych zdarzeń z udziałem dzikiej zwierzyny na ul. Warszawskiej w Białej Podlaskiej dochodzi częściej. Dlatego apelujemy do wszystkich kierowców o rozwagę.
MaT / opr. MatA
Fot. KWP Lublin /archiwum/