Kiedy jakiś czas temu Łukasz Kowalczuk zaczął przebąkiwać o tym, że kiedyś zdobędzie jedną z najbardziej poważanych w biznesie komiksowych nagród – nagrodę Eisnera, pukałem się w czoło. Polski podziemny twórca z nagrodą Eisnera. Jaaasne. Minęło trochę czasu i już się tak bardzo w czoło nie pukam. Kowalczuk obrał drogę profesjonalnego/ wyczynowego komiksiarza. Nie dość, że częstuje czytelników swoimi pracami niezwykle regularnie; nie dość, że zarysował już tysiące kartek papieru, to jeszcze poziom jego prac ciągle zwyżkuje. Jednym z najnowszych dzieł Kowalczuka jest zeszyt składający się z dwóch opowieści – Łowcy i Przypadek? Nie są to komiksy, a koncepty, które powstały na potrzeby seriali telewizyjnych. Znajdziemy tu więc opisy postaci, streszczenia odcinków, zarysy fabularne sezonu czy sceny dialogowe w formie komiksu. Nie wnikając za bardzo w fabułę tych historii, chciałbym jedynie wspomnieć, że gdyby te seriale powstały, byłyby zupełnie nową jakością w polskiej telewizji. Co więcej, gdyby te pomysły przerobić na komiksy, byłyby to takie cuda, za które mógłbym Kowalczukowi oddać mojego Eisnera. Gdybym posiadał. Najnowsze dzieło komiksiarza z Rumii to świetny materiał od kuchni, bomba pełna ciekawostek i znakomitych pomysłów oraz rozwiązań fabularnych. Tak, są reptilianie. Są też wampiry, polityka, myśliwi i call-center. Oj, ten Eisner dla Kowalczuka migocze na horyzoncie…
(Przypadek?/ Łowcy. Autor: Łukasz Kowalczuk)
Pasażer Tomasza Kontnego i Kuby Babczyńskiego pozostawił mnie z pewnym niedosytem. Dość enigmatyczna to historia. Tak mogłaby wyglądać Plaża z Leonardo di Caprio połączona z Władcą Much i wieloma filmami zatytułowanymi Wyspa, gdyby w formie krótkiego komiksu napisał ją współtwórca Morfołaków, Nikodem Skrodzki. W skrócie jest to komiks o tym, że do zamkniętej wyspiarskiej społeczności trafia nowy jej członek. Podczas krótkiego, ale bogatego w wydarzenia rejsu, na inicjację nowego obywatela nakłada się obrzęd przejścia jego przewodnika. Bardzo zgrabnie wszystko się składa na łamach tej krótkiej historii. Unosząca się nad zeszytem tajemnica zostaje rozładowana przez autorów kilkoma odpowiedziami, które jednak powodują, że chciałoby się poczytać więcej. Liczę na to, że jest to część większej całości. I polecam Państwa uwadze szatę graficzną Pasażera – Kuba Babczyński świetnie operuje w czarno-białej konwencji.
(Pasażer. Scenariusz: Tomasz Kontny. Rysunki: Jakub Babczyński)
Czernią i bielą zalany jest także Kruk – słynny i wręcz legendarny komiks Jamesa O’Barra. Tym bezlitośnie osobistym albumem jego autor spróbował przepracować tragiczne wydarzenie, które zmieniło jego życie na zawsze. I stworzył list miłosny do ukochanej – list, który swoim emocjonalnym charakterem ocalił życie wielu ludzi. Kruk w wersji autorskiej i poprawionej to dzieło bardzo szczere. Już we wstępie O’Barr wspomina o tym, że sens niektórych scen zrozumiał dopiero po latach i że niektórych nie potrafił narysować. Komiks nie jest mistrzostwem świata jeśli chodzi o rysunki. Nie jest też wzorem komiksowego scenopisarstwa. Ale jako intymny list miłosny o zemście, zatopiony w poezji Artura Rimbauda i Charlesa Baudlaire’a, muzyce Joy Division i The Cure, wciąż robi wrażenie. Nie jest to rzecz dla wszystkich, choć wydaje mi się, że wstęp do albumu autorstwa O’Barra powinien przeczytać każdy.
(Kruk. Autor: James O’Barr. Wydawca: Planeta komiksów, 2018)
Na deser z superbohatera dziś kilka słów o antybohaterze, samotnym mścicielu Franku Castle, którego krwawa vendetta przeciwko przestępczości doczekała się piątego albumu – ostatniego pisanego przez Gartha Ennisa. Jak na finał przystało, jest moc. Ennis wprowadza na arenę zdarzeń starego wroga Punishera, odblokowuje w nim rodzicielskie uczucia, a kończy ten western w swoim stylu – balladą o Wietnamie. Album narysowany został prostą, delikatną kreską przez Gorana Parlova. Na moment, choć nie za bardzo wiem po co, jako rysownik pojawił się Howard Chaykin – twórca niezwykle zasłużony dla branży, ale kompletnie niepasujący do Punishera. Ale nieważne. Pięciotomowa obecność Ennisa na łamach Punisher Max to znakomita, porywająca lektura. Irlandzki scenarzysta odświeżył tę postać i odseparował ją od idiotycznych akcentów obecnych w komiksach superbohaterskich. Teraz wypada tylko czekać na Punishera w wykonaniu Jasona Aarona, który pracując nad tą postacią także otarł się o geniusz.
(Punisher Max 5. Scenariusz: Garth Ennis. Rysunki: Goran Parlov, Howard Chaykin, wydawca: Egmont Polska)