Pracownicy administracyjni lubelskich sądów masowo nie przyszli do pracy. Chodzi o osoby z biur, sekretariatów oraz protokolantów, bez których nie odbędzie się żadna rozprawa. Wielu z nich jest na zwolnieniach chorobowych. To forma nieoficjalnego protestu, w którym pracownicy walczą o większe wynagrodzenia.
Nieobecność pracowników administracyjnych paraliżowała prace sądów rejonowych w województwie lubelski. Przykładem jest chociażby ten w Krasnymstawie, do którego spośród pracowników administracyjnych przyszedł jedynie jeden kierownik sekcji.
CZYTAJ: Paraliż krasnostawskiego sądu
Jak przyznają prezesi sądów, wiele rozpraw jest odwoływanych. W znacznej ilości przypadków nie działają też biura podawcze, a wokandy przekładane są na przyszły rok.
– Sukcesywnie napływają do sądu zwolnienia lekarskie- sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie, Barbara Markowska. – Skupiamy się nie na weryfikowaniu przyczyn nieobecności poszczególnych pracowników, ale na tym żeby zapewnić ciągłość pracy sądu. Na dzień dzisiejszy paraliż w Sądzie Okręgowym nie występuje. Te rozprawy, które były zaplanowane, odbyły się. Mam informacje tylko o kilku sprawach, które z tego powodu nie zostały przeprowadzone. Dyrekcja zdecydowała się na przesuwanie pracowników z tych „odcinków”, gdzie pracy brakuje, na te, gdzie okazywali się w danym momencie niezbędni.
Do Sądu Okręgowego w Lublinie nie przyszło dziś (10.12.) ponad 190 pracowników administracyjnych z ponad 260 zatrudnionych. Podobnie jest w Sądzie Rejonowym w Lublinie, gdzie nagle zachorowały ponad 154 osoby.
Dyrektorzy sądów nie wykluczają też w przyszłości weryfikacji zwolnień lekarskich i wyciągania konsekwencji.
MaTo / opr. ToMa
CZYTAJ TAKŻE: Protest w sądach. Pracownicy administracyjni na zwolnieniach lekarskich