Stan wojenny we wspomnieniach ks. Tadeusz Pajurka

czolg

13.12.1981, Zb¹szyñ. Wprowadzenie stanu wojennego - przejazd kolumny wojsk z garnizonu w Sulechowie ulic¹ Œwierczewskiego (obecnie Senatorska) w Zb¹szyniu. Zdjêcie wykonane w godzinach przedpo³udniowych z okna mieszkania prywatnego autora. Fot. Grzegorz ¯o³nierkiewicz, zbiory Oœrodka KARTA [stan wojenny, wojsko, ulica, czo³gi, uzbrojenie]

37 lat temu wprowadzono w Polsce stan wojenny. Wśród wielu restrykcji i ograniczeń jakie wprowadziły komunistyczne władze, to najbardziej dotkliwą było internowanie około 5 tysięcy działaczy opozycji. Jednym z miejsc do jakiego trafili aresztowani był Zakład Karny w Hrubieszowie. Posługę duszpasterską pełnił tam wtedy ksiądz Tadeusz Pajurek. Ksiądz prałat wspomina Wojciechowi Brakowieckiemu, tamtą niedzielę.

Grudzień 1981

– 13 grudnia była to trzecia niedziela adwentu – wspomina ks. Pajurek. – Gdy przyjechałem do zakładu karnego o godzinie 7.00. Stanąłem u bramy i słyszałem tylko kroki po śniegu, po chwili otworzyło się małe okienko, gdy powiedziałem kim jestem to usłyszałem: „Jest wojna, mszy nie będzie”. Nie wiedziałem co się stało, nie było żadnych oznak, a przecież byliśmy zaledwie 20 kilometrów od granicy ze Związkiem Radzieckim. W centrum Hrubieszowa stał czołg, w patrolach na ulicach chodziło dużo milicjantów. Dopiero po powrocie do domu od księży usłyszałem, że ogłosili stan wojenny. Po godzinie pod kościół przybiegły kobiety, bo nocą internowano 10 mężczyzn.

Styczeń 1982

– W styczniu, z dekretu o wprowadzeniu stanu wojennego, odbywały się sprawy sądowe i w Hrubieszowie nie byli internowani, tylko skazani za czyny polityczne – dodaje ks. Pajurek. – Partiami przywieziono ponad 170 więźniów, wśród nich: Jerzy Kropiwnicki, Krzysztof Michalkiewicz, Adam Cichocki, studenci z KUL-u.

Nastroje wśród więźniów

– Więźniowie czuli się jako ludzie wolni, bo wiedzieli, że walczą w słusznej sprawie. Wiedzieli, że za nimi jest naród – przekonuje ks. Pajurek. – Chociaż byli poniżani i traktowani jak zwykli zbrodniarze to żądali swoich praw. Czuli się wspólnotą, bo wiedzieli, że poza murami są ludzie, którzy ich popierają. Gdy Wałęsa wywalczył możliwość wizyty kapelana i szedłem po raz pierwszy do więzienia to wziąłem dwie walizki z paramenty liturgicznymi, chociaż mógłbym zmieścić je w małej torbie to chciałem wnosić tam literaturę. Wtedy nie pozwoliłem, by mnie kontrolowali, bo są to rzeczy sakralne. W walizkach wnosiłem korespondencję – listy, które pisali do swoich dzieci, małżonków. Radio Wolna Europa po moich informacjach podawało warunki w salach, aż w pewnym momencie zabroniono mi wstępu do zakładu.

W pierwszych dniach stanu wojennego zostało internowanych ponad 5 tysięcy osób.

WB / opr. KS

Fot. CCO, wikipedia.org

Exit mobile version