Masowy odstrzał dzików ma rozpocząć się w najbliższy weekend. W wyniku akcji odstrzelonych może zostać około 200 tysięcy dzików w całej Polsce. Celem jest zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa afrykańskiego pomoru świń.
Wraz ze zbliżającym się terminem pierwszego masowego polowania rośnie grupa osób i organizacji, które sprzeciwiają się tej akcji. Jest wśród nich Towarzystwo dla Natury i Człowieka w Lublinie.
– Odstrzał dzików nie jest skutecznym narzędziem walki z afrykańskim pomorem świń. Tak przynajmniej mówią specjaliści, z którymi się stykamy. ASF nie jest chorobą, która zagraża ludiom, a tylko przemysłowym hodowlom świń. Nie jest więc to działanie w stanie wyższej konieczności, które ratuje ludzie życie. Tak naprawdę ratuje ono hodowców przed staranną i kosztowną, ale konieczną bioasekuracją – uważa Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka.
– Jeżeli Najwyższa Izba Kontroli ocenia, że 74% gospodarstw w latach 2015-2016 i w I półroczu 2017 r. nie posiadało wystarczających zabezpieczeń przed wirusem ASF, to w tym momencie zabijanie dzików wydaje się decyzją skandaliczną. Musimy bowiem zacząć od siebie. Mamy do wykonania ogromną pracę przede wszystkim z rolnikami. Musimy przeznaczyć pieniądze na to, aby edukować hodowców i im pomagać – uważa Katarzyna Karpa-Świderek, rzecznik prasowy organizacji ekologicznej WWF Polska.
– Zależy nam na kilku rzeczach. Jedną z nich jest to, żeby nie występowały ogniska choroby u trzody chlewnej. A w momencie gdy jest dużo dzików i zwierzęta te chorują, jest duże prawdopodobieństwo pojawienia się wirusa ASF u świń. Trzeba też pod uwagę, że choroba ta dla świniowatych jest śmiertelna. Jeżeli wystąpi ona u dzików, trzeba się liczyć z tym, że zwierzęta te i tak wcześniej czy później padną – mówi Paweł Piotrowski, Lubelski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
– Dzik jest obok świń głównym nosicielem wirusa ASF. W związku z tym, że na fermach można opanować występowanie tej choroby, zwrócono się w stronę dzików, żeby zmniejszając ich liczbę i ograniczyć możliwość zakażania. Prawda jest jednak bardziej skomplikowana. Przenoszenie tego wirusa odbywa się w zasadzie tylko poprzez człowieka. Pierwsze duże ogniska na terenie Europy Środkowo-Wschodniej pojawiły się w odległości kilkuset kilometrów od siebie. Znajdowały się przy szlakach komunikacyjnych, więc na pewno nie były wywołane przez dziki – mówi prof. dr hab. Roman Dziedzic z Katedry Zoologii, Ekologii Zwierząt i Łowiectwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
Przeciwnicy masowych polowań martwią się też o ich ich wpływ na ekosystem.
– Zostaną zorganizowane polowania zbiorowe, które bardzo mocno wpływają na ekosystem. Będą się działy również tam, gdzie żyją gatunki chronione. To nie jest tak, że nagonka wystraszy tylko dzika. Ona wystraszy też wszystkie inne zwierzęta w lesie. Będą zabijane ciężarne lochy i warchlaki, również w parkach narodowych – mówi Katarzyna Karpa-Świderek.
– Wybicie zdrowych dzików na dużym terenie będzie skutkowało tym, że ich rola w ekosystemie zostanie zaniedbana. A dziki m.in. ograniczają liczbę szkodników, bezkręgowców, które rozmnożą się w sposób niekontrolowany i będą zagrażać plantacjom leśnym – dodaje Krzysztof Gorczyca.
Jak informują myśliwi, odstrzał dzików trwa już od jakiegoś czasu. – Takie działania są prowadzone w Polsce od 2015 roku. Obecnie następuje nie tyle intensyfikacja polowań, ale zmiana sposobu ich organizacji poprzez koordynację działań poszczególnych dzierżawców obwodów łowieckich, w celu ograniczenia możliwości przemieszczania się dzików z jednego obszaru do drugiego – wyjaśnia Andrzej Łacic, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Lublinie.
Zdaniem łowczego masowe polowania nie grożą zagładą wszystkich dzików na terenie Polski. – Polski myśliwy nigdy nie doprowadził do sytuacji, że dany gatunek łowny przestał istnieć. Dzik zostanie w środowisku. Oczywiście będzie tych zwierząt mniej, ale tylko przez pewien czas. Biologia dzika powoduje, że z tego, co zostanie, rozmnoży się on do takiej liczby, która będzie znośna gospodarczo i łowiecko – dodaje Andrzej Łacic.
Masowy odstrzał dzików jest konsekwencją działań Międzyresortowego zespołu ds. łagodzenia skutków związanych z wystąpieniem przypadków ASF, który rekomendował ministrowi środowiska redukcję zagęszczenia dzików do poziomu statystycznie 0,1 osobnika na kilometr kwadratowy.
MaK / opr. ToMa
Fot. pixabay.com
CZYTAJ TAKŻE: Masowe polowanie na dziki